Były miejscami nieomal świętymi, niczym katedry - świadkowie pokoleń, archiwa zbiorowej pamięci. Dlatego kres kopalń zawsze nas boli i budzi pytania, co się stanie z ich mieniem, budynkami o niepospolitej często urodzie, maszynami i konstrukcjami - pisze socjolog Marek S. Szczepański w przedmowie do książki pt. "Drugie życie kopalń". Po raz pierwszy w Polsce jej autorzy - z obiektywem i reporterskim notesem - postanowili sprawdzić, jak wygląda kopalń życie po życiu. O ile w ogóle istnieje.
Do księgarń trafiła własnie nowa książka - album, który wyróżnia się w natłoku bibliofilskich atrakcji o Śląsku. Nie epatuje sentymentami i tanim postindustrialnym romantyzmem, wygrywa kompetencją autorów: obserwacjami napisanymi lakonicznie acz z dziennikarskim nerwem, oraz zdjęciami, które - jak to przedstawiające wieżę szybu przez dziurawą reklamę przy drodze - lokuja sie na granicy artyzmu i reportażu.
Karolina Baca-Pogorzelska (30-letnia dziennikarka Rzeczpospolitej pochodząca z Jaworzna) od kilku lat z warszawskiej perspektywy śledzi losy górnictwa, a Tomasz Jodłowski (fotografik rodem z Tychów) zdążył utrwalić wiele górniczych miejsc z ich dramatem przemian. - Co rusz docierały do nas newsy, że gdzieś pod szybem otwiera się centrum handlowe, gdzie indziej w cechowni będzie teatr, na nieużytkach pole do golfa, a jeszcze gdzieś sauny albo ścianki wspinaczkowe. Gdzieś po latach miłośnicy odmalowali i podświetlili ruinę, która nagle zaczęła tętnić życiem. A gdzie indziej kopalnia sypie się w gruzy i nie ma dla niej nadziei - Baca wspomina, że w pewnym momencie tych strzępów informacji zrobiło się tak dużo, że pomysł, by je zebrać i uporządkować, aż się narzucał.
22 kopalnie, których mogło już nie być
Tak - w ciągu kilku miesięcy - powstał album o 22 obiektach od Silesii w Czechowicach po Czeczotta w Miedźnej, od czeladzkiego Saturna po Kleofasa w Katowicach i kopalnię Ignacy w Rybniku. Niektóre kopalnie ciągle fedrują. Inne całkiem straciły pierwotną tożsamość, lecz widać, że - dzięki trafnym pomysłom lokalnych zapaleńców lub władz - ciągle służą społeczności, a niekiedy prawdziwym tłumom. Mamy już nawet nasze śląskie Zollverein - ikonę "udanego recyklingu przemysłowego skansenu" (prof. Szczepański tłumaczy w przedmowie, dlaczego oniemiał, odwiedzając niemieckie Essen). Ale nie zawsze z fotogramów emanują barwne widoki.
- Czasem docierało do nas, że jesteśmy może ostatnimi, którzy widzą fragment jakiejś kopalni przed wyburzeniem - wspomina Jodłowski. Do rzetelnych not o kopalniach autorka z dziennikarskim temperamentem dorzuciła mało znane ciekawostki, dzięki którym nie tylko oglądanie zdjęć, ale lektura mogą zafrapować.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.