Według ocen finansistów stworzenie stabilnego systemu regulacji prawnych i trwałego systemu wsparcia odnawialnych źródeł energii jest jednym z podstawowych warunków do podejmowania decyzji o rozpoczęciu długo oczekiwanych inwestycji w energetyce. Jednak takie mechanizmy do dziś nie powstały, a to utrudnia podejmowanie decyzji o inwestycjach w dziedzinie energetyki.
Podczas środowej (15 maja) debaty poświęconej problematyce inwestycji w sektorze energetycznym w Polsce próbowano odpowiedzieć na pytanie, czy w ogóle warto budować nowe moce w energetyce. Bo przecież za kilka zainwestowane środki mogą okazać się wyrzuconym pieniądzem.
Dlatego już na samym początku debaty jej uczestnicy zaapelowali o jasne i stabilne regulacje prawne w dziedzinie energetyki.
- Do 2020 r. wystąpi wzrost zapotrzebowania na moce. Do tego czasu konieczne jest wycofanie 6600 MW starych mocy. Potrzebnych około 6 GW nowych mocy. Po 2020 r. będą konieczne kolejne inwestycje. Źródła odnawialne, zwłaszcza wiatrowe są najmniej przewidywalne. 10 procent to jest moc, która można brać pod uwagę przy bilansowaniu systemu - prognozował Sławomir Szwed, ekspert z Polskiej Ggrupy Energetycznej.
Tymczasem każda decyzja w Brukseli może przekreślić opłacalność inwestycji w branży energetycznej. Podkreślał to Radosław Kudła, członek zarządu Deutsche Bank.
- Niestabilne regulacje w dziedzinie redukcji CO2 odbijają się mocno na energetyce konwencjonalnej. Tymczasem specyfika inwestycji w energetyce jest taka, że to co się teraz buduje, zacznie pracować najwcześniej za 5-6 lat - podkreślał.
Dyskutanci zgodzili się, że dotacje do OZE czynią nieopłacalnymi inwestycje w konwencjonalne źródła energii. Zresztą wszelkie dotacje wpływają negatywnie na rynek energii, gdyż sztucznie go regulują. Lecz inwestować trzeba.
Mimo swoistej niepewności na rynku energii Kompania Węglowa nie wstrzymała budowy elektrowni konwencjonalnej.
- Po 20 czerwca wskażemy spośród sześciu inwestorów tego, który będzie realizował inwestycję, kapitał będzie chyba tańszy bo nieeuropejski - wyjaśniała Joanna Strzelec-Łobodzińska, prezes Kompanii Węglowej.
- Efektem spowolnienia gospodarczego jest naturalny powrót do tanich źródeł energii, które nie powodują jeszcze więcej stagnacji - argumentowała prezes KW.
- Pozostaniemy największym producentem węgla energetycznego, a wybudowanie elektrowni pomiędzy dwiema największymi kopalniami spółki ograniczy do absolutnego minimum koszty transportu. Jeżeli można założyć w projekcie stabilizację cenową po stronie tego, co w energetyce stanowi koszt największy, czyli paliwa, to eliminujemy pewne ryzyka, które w firmie energetycznej pozbawionej źródła paliwa są większe - wyjaśniała dalej szefowa największej w Europie spółki wydobywającej węgiel.
Inwestuje również Tauron, także w odnawialne źródła energii.
- Niepewność rynkowa i regulacyjna skutecznie utrudniają podejmowanie decyzji. Jednak w ostatnich tygodniach oddaliśmy trzy projekty, w Jaworznie, Tychach i Stalowej Woli. W czerwcu br. oddamy blok o mocy 50 MW w Bielsku-Białej. W tym roku zostanie oddana 40 MW farma wiatrowa w Wicku, a w 2014 r. w Marszewie o mocy 82 MW - wyliczała Joanna Schmid, wiceprezes Taurona.
Zdaniem uczestników dyskusji polska energetyka powinna inwestować w odnawialne źródła energii i energie jądrową. Na razie jednak głównym źródłem energii musi pozostać węgiel. Ten najtańszy dziś surowiec daje również gwarancje stabilności rynku energetycznego i fakt ten jest odczuwalny zwłaszcza teraz, w dobie kryzysu gospodarczego.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.