Polsko-niemiecki sojusz gazowo-łupkowy na poziomie państwowym wydaje się on niemożliwy. Niemcy nie chcą gazu łupkowego. Boją się go nie mniej niż własnej energii jądrowej. Nie rzadko można tu spotkać transparenty w napisem "Nein Schiefergas" ("Nie dla gazu łupkowego"). Pod tym względem niemieckie społeczeństwo ma identyczne zdanie, jak reprezentujący je politycy.
W tym duchu kilka dni temu Bundesrat (wyższa izba niemieckiego parlamentu) uchwalił rezolucję wzywającą kanclerz Angelę Merkel do ustanowienia bardziej restrykcyjnych przepisów dotyczących wydobywania gazu niekonwencjonalnego.
Autorzy tego dokumentu są przekonani, że technika ta może prowadzić do zanieczyszczenia wody pitnej i zwiększa ryzyko wystąpienia wstrząsów sejsmicznych. Proponują oni, aby zgoda na szczelinowanie hydrauliczne była wydawana przez poszczególne kraje związkowe po upewnieniu się, że nie wpłynie to negatywnie na środowisko naturalne.
Rezolucja ta nie jest wiążąca dla rządu niemieckiego, który utożsamia się w tej sprawie ze swoimi wyborcami. Jest to na użytek wewnętrzny prowadzona gra polegająca na zgodzie udzielanej werbalnie, propagandowo i niewiążąco. Rząd dobrze wie, że własny gaz wystarcza na pokrycie tylko 14 procent zapotrzebowania. Resztę dostarcza gazociąg rosyjski.
Jak każdy kraj, tak i Niemcy chciałyby wyrwać się z narzuconego im monopolistycznego kontraktu z Rosją. Gaz łupkowy daje szansę na realizację tego postulatu. Tym bardziej, że Federalny Instytut Geologii i Surowców Naturalnych (FIGiSN) ocenia, że zasoby możliwego do wydobycia gazu łupkowego na terenie Niemiec wynoszą od 0,7 do 2,3 biliona metrów sześciennych. W tej sytuacji rząd zgadza się z postulatami społecznymi wyrażonymi w rezolucji Bundesratu. Jednak jest więcej niż pewne, że pod względem prawnym nic nie uczyni dla jej zrealizowania. Wskazuje na to podjęta przez FIGiSN inicjatywa zaproszenia Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG) w Warszawie do prac Platformy Informacyjnej Gazu z Łupków (SHIP), jaka działa w ramach Niemieckiego Centrum Badawczego Nauk Geologicznych GFZ.
Polsko-niemiecki gaz łupkowy
Stawką jest możliwość wypracowania wspólnego stanowiska w kwestiach wpływu wydobycia gazu na środowisko i nowe spojrzenie na zasoby tego surowca. Nie jest żadną tajemnica, że budowa geologiczna Polski i Niemiec jest bardzo zbliżona do siebie. Oceny prognostyczne zasobów gazu w łupkach są też podobne.
Przez stronę polską list intencyjny w tej sprawie został podpisany podczas pobytu delegacji PIG w Poczdamie 3 grudnia ubiegłego roku. Projekt SHIP jest wdrażany przez GFZ dzięki finansowaniu przez Niemieckie Federalne Ministerstwo Edukacji i Badań Naukowych oraz fundusze własne. W skład zespołu stanowiącego główny trzon inicjatywy wchodzą Brian Horsfield, Andreas Huebner i Ingo Knapp z GFZ, a o jego sile stanowi sieć ekspertów wywodzących się z czołowych ośrodków w Wielkiej Brytanii, Francji, Stanach Zjednoczonych i Holandii. Polskę reprezentują Ewa Rutkowska-Subocz (Energy & Natural Resources Group Salans) i od grudnia 2012 r. - Hubert Kiersnowski (PIG).
SHIP stawia sobie za cel uzyskanie statusu programu międzynarodowego, który będzie odgrywać coraz większą rolę w debacie publicznej o technicznych i środowiskowych aspektach poszukiwań i wydobycia gazu z łupków. Wiąże się to z możliwością korzystania z prac naukowych prowadzonych przez GFZ i inne ośrodki. Pozwala to na przygotowywanie raportów i ekspertyz, w których szczególny nacisk położony jest na bezstronne i rzeczowe podejście do argumentów za i przeciw.
Co istotne, w skład zespołu ekspertów SHIP wchodzi grupa specjalistów z zakresu prawa o ochronie środowiska, co podkreśla znaczenie, jakie zespół przykłada do aspektów legislacyjnych. Platforma SHIP coraz szerzej włącza się do prowadzonej obecnie debaty europejskiej na temat wpływu poszukiwań i potencjalnego wydobycia gazu z łupków na środowisko. Opinie wypracowane przez zespół SHIP nabierają szczególnego znaczenia wraz ze wzrostem temperatury dyskusji, zwłaszcza gdy KE rozpoczęła badania opinii publicznej na temat eksploatacji gazu z łupków. Zespół SHIP szczególnie dba o popularyzowanie uzyskanych wyników, między innymi przez strony internetowe, wydawnictwa i publikacje.
Obecnie trwają przygotowania do kolejnej rundy rozmów na temat zakresu współpracy z GFZ oraz SHIP. W najbliższym czasie PIG zakończy prace nad dokumentem typu "białej księgi", precyzującym kierunki i zakres współpracy. Obiecującym punktem wyjścia jest identyczne stanowisko zespołów PIG i SHIP, podkreślające, że nie ma dwóch identycznych złóż gazu z łupków, a tym samym doświadczenia z prac w jednym regionie nie mogą być wykorzystane w innym bez uwzględnienia warunków miejscowych. Dotyczy to zarówno kwestii oceny zasobów, jak i zagrożeń środowiska.
Zespół SHIP jest szczególnie zainteresowany polskimi wynikami monitorowania efektów środowiskowych procesów poszukiwań gazu z łupków. Szczególnie to nie dziwi, albowiem raport PIG o wpływie na środowisko szczelinowania wykonanego w otworze LE 2H jest jak dotychczas jedynym w Europie kompleksowym opracowaniem naukowym, opartym na pomiarach a nie przypuszczeniach. Naukowcy z PIG są przekonani, że warto włączyć się w wymianę poglądów na platformie SHIP - również indywidualnie, a nie tylko w formie instytucjonalnej, bo jak dotąd głos fachowców w dyskusji europejskiej brzmi nadzwyczaj słabo.
Fachowcy i opinia publiczna
Od strony ilościowej i decydującej o stanowisku politycznym głos fachowców w europejskiej debacie na temat wydobywania gazu łupkowego ma znaczenie marginalne. Ta deprecjacja, a nawet degradacja ich roli wiąże się z dość powszechnym i popularnym pojęciem "fachowca". Otóż, w medialnym obiegu fachowcem takim jest każdy, kto posiada jakikolwiek tytuł naukowy. To, że ma on niewiele wspólnego z tak specyficzną i specjalistyczną dziedziną, jaką jest eksploatacja gazu łupkowego, znaczy niewiele.
Do zabierania głosu przed kamerami, mikrofonami oraz w prasie i w mediach elektronicznych wystarczy, że coś się przeczyta i ma się jakieś ogólne pojęcie na ten temat. Nikt tu nikogo nie weryfikuje, nie sprawdza i w ten sposób niestworzone wiadomości jak powódź zalewają mało zorientowane w tym społeczeństwo każdego kraju. Rej wodzą tu środowiska ekologiczne, zielonych i Greenpeace, które wymyślają niestworzone rzeczy ubierając wszystko w wielce prawdopodobne katastroficzne scenariusze. Straszenie jest stale potęgowane, a dowody preparowane. W publicznej debacie nad zagrożeniami związanymi z eksploatacją gazu łupkowego dzieje się coś, co prawnicy określają terminem "kłamie, jak naoczny świadek".
Mętnienie wody i trzęsienia ziemi
Stosownie do potrzeby opowiada się, że w wyniku szczelinowania hydraulicznego woda pitna pobierana ze studni staje się mętna, brunatna, brudna i zanieczyszczona. Nikogo nie interesuje, ani do nikogo nie dociera wiedza, że poziomy szczelinowania hydraulicznego i wód pitnych oddalone są od siebie na setki i tysiące metrów i izolowane są naturalnymi warstwami nieprzepuszczalnymi. Na to zieloni mówią, jeśli tak, to dlaczego jednak woda w pobliżu tych badań nie nadaje się do picia?
Odpowiedzią na to pytanie jest skierowanie sprawy do prokuratury i policji, aby wyśledziła prawdziwych sprawców tych niewątpliwie prowokacyjnych czynów. Czy policja zechce? Może i nie. Nie oznacza to jednak wcale, że przyczyną tych stanów są badania związane ze szczelinowaniem hydraulicznym. Jest to replika bardzo popularnego w XIX wieku zakazu używania kolei parowych w Wielkiej Brytanii, od których huku, zadymienia i braku bezpieczeństwa na torach ginie bydło, giną ludzie i nikt z pobliskich kolei mieszkańców nie może czuć się bezpiecznie.
Kolejnym mitem są wywołane tym procesem trzęsienia ziemi. Owszem, te zarzuty są trafne. Jednak skala owych "trzęsień ziemi" nie przekracza skutków jakie wywołuje przejazd ciężkich samochodów typu TIR na pobliskie osiedla, pola, wioski i miasta. Jednak nikt przytomny jakoś nie domaga się likwidacji tego środka transportu towarów. Dlaczego? Bo bez ich dostawy nasze życie stałoby się koszmarem. Tymczasem sprzeciw dla szczelinowania hydraulicznego nic nie kosztuje Jest on zmartwieniem dla garstki "jajogłowych" usiłujących uszczęśliwić nas wbrew naszej woli. Tymczasem potrzeba rozsądku, wiedzy i dobrej woli jest towarem deficytowym i to w skali europejskiej.
Międzynarodowe uznanie
Nawiązana przez PIG współpraca z niemieckim partnerem dla sfinalizowania eksploatacji gazu łupkowego jest wielce obiecująca. Nasze skromne doświadczenia w tej materii doczekały się międzynarodowego uznania. Prace związane z ujęciem gazu łupkowego są wielce skomplikowane. Ich praktyczne opanowanie przez polsko - niemiecki sojusz gazowo łupkowy nie będzie natychmiastowe. To kwestia lat. Jak powiada przysłowie, lepiej jednak późno niż wcale.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.