Towarzysz generał Zawadzki leży sam. Kilka lat temu miał do towarzystwa św. Barbarę. Ale świętą przeniesiono do kopalni ćwiczebnej. Zawadzki, z cokołu zdjęty, zalega w wieży kopalni, która nosiła jego nazwisko, a której za nowej Polski przywrócono starą nazwę: Paryż. Zawadzkiego vel Paryż zamknięto w 1995 r., w efekcie czego w Dąbrowie Górniczej górnictwo obecne jest jeno w Muzeum Miejskim Sztygarka...
- Jasna sprawa, że nie możemy konkurować z Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu, nie jesteśmy również konkurencją dla Zabytkowej Kopalni Guido. My, dzięki swojej ofercie, poświęconej górnictwu, jesteśmy uzupełnieniem tego, co prezentują więksi - uważa Arkadiusz Rybak, dyrektor Sztygarki. - Choć nasze muzeum nie jest muzeum górniczym, to połowa zbiorów jest poświęcona górnictwu lub z nim związana.
Kim był Sztygarek?
Były kiedyś plany, by przerobić dwa szyby po Paryżu na muzeum górniczej techniki. Nie wiadomo, gdzie wówczas spoczywałby sobie pomnik Zawadzkiego, ale na szczęście z planów nic nie wyszło. Na szczęście, bo trzeba byłoby wydać parę milionów na coś, czego ludzie raczej by nie oglądali.
- Komu chciałoby się podziwiać maszynę wyciągową? - pyta retorycznie kustosz Sebastian Kosakowski. - Co innego, jak się ma kopalnię w miniaturze, ooo, to co innego.
Muzeum Miejskie Sztygarka (niektórzy turyści spoza regionu pytają się: a kto to był ten Sztygarek?) to dwa w jednym. Sale wystawowe na powierzchni, a kilkadziesiąt metrów dalej, pod ziemią rarytas na skalę ogólnopolską: kopalnia ćwiczebna. W gmachu Sztygarki, w jednej z
sal poświęconych górnictwu eksponowana jest płuczka kopalniana z 1444 r. - unikat na skalę europejską. Jak przekonać zwiedzających kopalnię, by poznali historię górnictwa przedstawianą w muzeum?
- Nie jest to łatwe. Kopalnia dla turystów spoza województwa...a tacy odwiedzają nas w drodze w góry lub gdy z nich wracają, a więc taka kopalnia dla nich to wielka atrakcja. Staramy się zachęcić także do zwiedzania muzeum, przekonujemy, że nie jest ono poświęcone wyłącznie górnictwu. Z jakim skutkiem - z różnym. Do wielu trafia argument: prezentujemy oryginały...
Uzupełnić bezkosztowo
Dyrektor Sztygarki nie ukrywa, że dziś tylko oryginalnymi eksponatami muzea już nie przyciągną. Trzeba je wkomponować w zaaranżowaną tematycznie scenografię, jak to jest w Sztygarce, albo w wirtualnie wykreowaną rzeczywistość, na co dąbrowskiego muzeum nie stać i długo stać nie będzie.
- Wystawa o lesie karbońskim w Muzeum Górnictwa Węglowego kosztowała dwieście tysięcy. My na zakupy eksponatów górniczych wydajemy do pięciu tysięcy - porównuje kustosz Kosakowski.
To już wiemy, że dużo się za takie pieniądze nie kupi. Zbiory uzupełnia się więc bezkosztowo. Sporo dokumentów i map uratowano przed zniszczeniem w zlikwidowanym Paryżu. Z początkiem wieku ktoś chciał je po prostu zrzucić do szybu. Nie zdążył. I dlatego dokumentacji, dotyczącej dąbrowskiego górnictwa węglowego, jest więcej w Sztygarce niż w Wyższym Urzędzie Górniczym. Muzealnicy chwalą sobie współpracę z Centralnym Zakładem Odwadniania Kopalń i ostatnią kopalnią w Zagłębiu Dąbrowskim - sosnowieckim Kazimierzem-Juliuszem. On to zasilił niepotrzebnym już ciężkim sprzętem kopalnię ćwiczebną. Muzeum organizuje Barbórkę dla byłych górników z nieistniejących zagłębiowskich kopalń. Oni też są darczyńcami dla Sztygarki. Parę lat temu, podczas remontu siedziby Sztygarki (budynek postawiono w 1842 r.) robotnicy znaleźli rachunki z kopalni Reden z 1819 r.
- W XIX wieku było tu archiwum górnicze - wyjaśnia dyrektor Rybak. - Parę dni później robotnicy kuli ścianę. Przybiegli i powiedzieli, że znów odkryli stare dokumenty. Trochę się zdziwili, jak otworzyłem drzwi i podałem je im przez dziurę. Zrobili dziurę w ścianie takiego składziku...
Zdziwili się. Dziwią się też zwiedzający, gdy widzą dwa sztandary KWK Zawadzki, gdzie na jednym wyhaftowano "w Będzinie", a na drugim "w Dąbrowie Górniczej".
Konieczność wyboru
Co nowego będzie w górniczych zbiorach? To zależy, co dobrzy ludzie dadzą... Jest coś, co dąbrowscy muzealnicy chcieliby mieć w swych zbiorach. To film z 1969 r., ukazujący drążenie chodnika w kopalni ćwiczebnej i zajęcia z uczniami szkoły górniczej. Film jest niemy, trwa godzinę. Jest to cenny dokument, zważywszy, że z budowy lub rozbudowy kopalni w Sztygarce mają tylko kilka zdjęć. Rzecz w tym, że ten film trzeba byłoby zdigitalizować, a to kosztuje parę tysięcy. Niby niedużo, ale niezwłocznej konserwacji wymaga XV-wieczna płuczka, co będzie kosztować ok. 15 tys. zł, więc wybór jest prosty...
W ubiegłym roku kopalnię w pigułce zobaczyło 3,6 tys. zwiedzających. Byłoby więcej, gdyby była otwarta na okrągło, tak jak w Zabrzu. Wówczas jednak trzeba byłoby zwiększyć obsługę, wyższe byłyby koszty energii itp.
- Gdyby przed kopalnią był większy plac, to można byłoby zrobić w roku kilka koncertów i już podskoczyłaby liczba zwiedzających - żartuje dyrektor.- A poza tym miejsca mamy tyle, że mógłby zagrać tu co najwyżej kwartet smyczkowy!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.