Związkowcy z górniczej Solidarności krytykują decyzję Prokuratury Okręgowej w Katowicach o umorzeniu śledztwa w sprawie katastrofy w kopalni Wujek-Śląsk w Rudzie Śląskiej, w której przed blisko trzema laty zginęło 20 górników. Przypomnijmy, że śledczy nie znaleźli dowodów na istnienie związku przyczynowego między zachowaniem człowiek, a faktem zapalenia i wybuchu metanu w kopalni.
- Ta decyzja po raz kolejny pokazuje słabość wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju. W ocenie prokuratury nie da się wprost udowodnić powiązań nieprawidłowości w kopalni wskazanych po katastrofie przez Wyższy Urząd Górniczy z bezpośrednią przyczyną wypadku. Dlatego po raz kolejny nie ma też winnych górniczej katastrofy - mówi Jarosław Grzesik, szef górniczej Solidarności.
Piotr Bienek, przewodniczący Solidarności w kopalni Wujek Ruch Śląsk wskazuje, że śledczy w ogóle nie dali odpowiedzi na zarzuty postawione po katastrofie przez Wyższy Urząd Górniczy.
- M.in. nie ustalili, dlaczego aż tylu ludzi znajdowało się w strefie zagrożenia tąpaniami, w której doszło do katastrofy, dlaczego w kopalni te strefy nie były nadzorowane i dlaczego w rejonie wybuchu była bardzo mała ilość powietrza. Moim zdaniem , gdyby wszystkie przepisy były przestrzegane, to nie zginęłoby tylu ludzi - komentuje Piotr Bienek.
Zdaniem Jarosława Grzesika decyzja o umorzeniu śledztwa w sprawie katastrofy w kopalni Wujek-Śląsk umocni w poczuciu bezkarności osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo pracy załóg górniczych.
- Oni teraz będą przekonani o tym, że jeśli nie będą przestrzegali zasad bezpieczeństwa pracy, że jeżeli będą zmuszać górników do pracy w niebezpiecznych warunkach, to i tak im włos z głowy nie spadnie. Tym umorzeniem prokuratura raz jeszcze potwierdziła, że nie ma mocnych na ludzi z górniczego nadzoru - mówi Jarosław Grzesik.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.