Polska musi zastępować w produkcji energii elektrycznej węgiel atomem i gazem, a nie źródłami odnawialnymi energii (OZE) - powiedział PAP dr Patrick Moore, jeden z założycieli organizacji Greenpeace, obecnie konsultant ds. zrównoważonego rozwoju. Na zaproszenie Polskiej Grupy Energetycznej uczestniczył on w serii spotkań z mieszkańcami polskiego Wybrzeża, gdzie ma stanąć pierwsza polska elektrownia jądrowa.
- Ludzie, z którymi się spotykałem wyglądali na bardzo praktycznych w podejściu do energetyki jądrowej. Sądzę, że większość rozumie, że energia jądrowa jest pozytywną rzeczą. W miejscach potencjalnych lokalizacji elektrowni byli bardzo zdecydowani przeciwnicy, ale byli w zdecydowanej mniejszości - powiedział Moore.
W jego ocenie,
ludzie z którymi się spotkał doceniają to, że dostają informacje, że są organizowane różne spotkania, że "ludzie jak ja przyjeżdżają z nimi rozmawiać". Jednak jego zdaniem nic nie zastąpi wyjazdów do działających elektrowni jądrowych, żeby porozmawiać z ludźmi, którzy tam mieszkają, lokalnymi liderami, którzy mają wiedzę z pierwszej ręki.
- Sytuacja Polski jest jasna - dziś macie 95 proc. energii elektrycznej z węgla i musicie dążyć do czystszych źródeł, a dla mnie to kombinacja elektrowni jądrowych, zastępujących węglowe w momencie zakończenia ich czasu eksploatacji, przy jednoczesnym wykorzystaniu zasobów gazu ziemnego dla zaspokojenia popytu na energię w szczytach - ocenił Moore.
Źródła odnawialne jak wiatr i energia słoneczna są - według niego - bardzo drogie i niestabilne.
- Prawdopodobnie węgiel będzie odgrywał rolę jako źródło energii w Polsce jeszcze przez wiele dekad. Od czegoś trzeba jednak zacząć redukowanie tej roli - dodał, podkreślając, że każda elektrownia gazowa redukuje emisję CO2 w stosunku do węglowej o 50 proc., a zanieczyszczenie powietrza o 90 proc., każda elektrownia jądrowa redukuje je o 100 proc.
Moore podkreślił,
że opłacalności atomu jasno dowodzi porównanie cen energii elektrycznej w poszczególnych państwach.
- Energia elektryczna jest najdroższa w Niemczech i Danii, które mają najwięcej energii z wiatru i słońca. Zużywają paliwa kopalne, ale to z pewnością nie one powodują, że cena jest tak wysoka. Jeżeli atom jest taki drogi, dlaczego najniższe koszty produkcji prądu mają Szwecja, Finlandia i Francja? W dodatku Szwecja czy Francja mają o połowę niższą emisję CO2 na mieszkańca niż Niemcy czy Dania, dlatego, że ze względu na duży udział atomu używają mało paliw kopalnych.
Współzałożyciel Greenpeace uważa, że Zieloni, przede wszystkim z krajów niemieckojęzycznych, zajęli się jedynie "romantyczną wizją" rozwoju "zielonej" gospodarki opartej na odnawialnych źródłach, całkowicie ignorując stronę praktyczną.
- Ten "zielony sen" okazał się "zieloną fantazją", a dziś staje się "zielonym koszmarem". To są piękne idee, jednak wyglądają znacznie gorzej, gdy się je policzy - stwierdził Moore.
Dla potwierdzenia
swej opinii przypomniał, że giełdowa wycena niemieckiego przemysłu energii słonecznej spadła w ciągu trzech lat o 95 proc. - z 25 mld euro do 1,2 mld.
- Te pieniądze są stracone dla inwestorów i dla firm. To odpowiedź dla ludzi, którzy twierdzą, że energia słoneczna jest rozwiązaniem. Jasno widać, że nie jest, że to po prostu bańka i nie mają racji ci, którzy twierdzą, że atom jest za drogi a wiatr i słońce jest rozwiązaniem.
Pochodzący z Kanady Patrick Moore w latach 70. był uczestnikiem pierwszych akcji protestu przeciwko amerykańskim próbom nuklearnym. Z ruchu powstała organizacja Greenpeace. Potem brał m.in. udział w protestach przeciwko francuskim testom jądrowym w Polinezji czy polowaniom na wieloryby. Odszedł z Greenpeace w połowie lat 80. Jak twierdzi, został z organizacji usunięty przez radykałów, którzy np. chcieli całkowitego zakazu używania chloru. Greenpeace z kolei zarzuca Moore'owi, że zaczął pracować dla rządów i wielkich koncernów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.