Prąd z atomu w każdym domu - tak nieporadną jeszcze dziecięcą dłonią piszą do rodziców z Żarnowca Gosia i Grzesiu. Pocztówka o takiej treści jest częścią projektu sfinansowanego przez Ministerstwo Gospodarki w ramach zakrojonej na dwa lata, szerokiej akcji edukacyjno-wyjaśniającej, która ma osłabić społeczne obawy i rozbudzać zaufanie do energetyki jądrowej.
Kampania ma być źródłem rzetelnej wiedzy o tej gałęzi energetyki i antidotum na fałszywe mity, którymi obrosła. Bez wątpienia jest potrzebna, ponieważ - jak zauważa Zbigniew Kubacki, dyrektor Departamentu Energii Jądrowej w Ministerstwie Gospodarki - uzyskanie społecznej aprobaty dla polskiego programu jądrowego będzie jednym z najtrudniejszych elementów jego uruchomienia. Poziom tej akceptacji spadł w naszym kraju do 38 proc. Tę niechęć - okazuje się, że pamięć o katastrofie w Czarnobylu sprzed 26 lat wyraźnie już osłabła - odgrzała awaria w japońskiej elektrowni Fukushima. Obawy trzeba zresztą łagodzić nie tylko na krajowym podwórku. Według informacji dyrektora Kubackiego Ministerstwo Gospodarki - zgodnie ze zobowiązaniami międzynarodowymi - kończy negocjacje w sprawach programu z tzw. krajami narażonymi, czyli sąsiadami Polski. Przyznaje, że i one są trudne, ponieważ głosy części partnerów zniechęcają do podejmowania atomowego wyzwania.
Osłabienie dominacji węgla
W polskim koszyku energetycznym - jak prognozuje Zbigniew Kubacki - prąd z jednostek jądrowych miałby się pojawić w latach 2025-2030, czyli wraz z ukończeniem budowy dwóch elektrowni o łącznej mocy 50 GW (gigawatów). Oznaczałoby to około 17-20 proc. krajowego zapotrzebowania na energię, ze spadkiem udziału prądu z węgla do 53 proc. i dopełnieniem tegoż koszyka energią z gazu i źródeł odnawialnych.
Spoglądanie na Polskę jako wyspę wolną od energetyki jądrowej jest notabene iluzoryczne w sytuacji, kiedy większość sąsiadów posiada - więcej: rozwija tego rodzaju programy. Na przykład w czeskim energy mix - jak informuje Zdeněk Hubáček, wicedyrektor Departamentu Zarządzania Nuklearnego w tamtejszym Ministerstwie Przemysłu i Handlu - udział energii jądrowej sięga już 30 proc., a ma zostać zwiększony do 50-60 proc. Oto do 2025 r. Czesi planują budowę kolejnych dwóch reaktorów w elektrowni jądrowej w Temelinie, a następnie kolejnego takiego bloku w elektrowni Dukovany.
Sąsiedzki interes
Przywołanie czeskich aspiracji w tej dziedzinie jest nieprzypadkowe. Przed kilkoma dniami Jan Stecher, ambasador Republiki Czeskiej w Polsce, zachęcał w Katowicach polskich i czeskich przedsiębiorców do wspólnego uczestnictwa w realizacji programów rozwoju energetyki jądrowej w obu krajach.
- Republika Czeska kontynuuje program jądrowy, natomiast Polska do niego przystępuje. Obaj sąsiedzi mogą sobie dużo zaoferować. To wielka szansa - przekonywał ambasador Sechter.
Ta zachęta i zaproszenie padły, jak się wydaje, na podatny grunt. W opinii Petra Ivánka, prezesa zarządu CEZ Polska, programy jądrowe Polski i Czech są doskonałą sposobnością do wspólnego interesu nie tylko dla firm z obu krajów, ale też szerzej - dla przedsiębiorców słowackich, a być może również węgierskich. Jako nadzwyczaj atrakcyjną wizję takiej biznesowej współpracy ocenia również Zbigniew Bachman, prezes Klastra Europolbudatom. Polskie firmy mają już referencje z uczestnictwa w budowach kilku elektrowni jądrowych, w tym
m.in. w Finlandii. Czeskie mogą zaoferować swoje atuty technologiczne. Miroslav Kawalec, wiceprezes Czeskiego Towarzystwa Nuklearnego, przypomniał, że Grupa Vitkovice zbudowała dotąd m.in. 75 generatorów parowych dla elektrowni jądrowych. Firma Skoda Budownictwo Jądrowe - jak informował menedżer spółki Milan Kohout - także należy do nielicznych w Europie, potrafiących budować podstawowe układy elektrowni jądrowych.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Kiedy mowa o energetyce jądrowej, od razu pojawia się odmieniane na wiele sposobów słowo "bezpieczeństwo": budowy, eksploatacji, i to powszechne. W naszym kraju nadzorowanie bezpieczeństwa jądrowego należy do Państwowej Agencji Atomistyki. W ocenie jej prezesa Janusza Włodarskiego, Polska, obok dobrego Prawa atomowego, ma już sprecyzowanych większość wymagań, związanych z programem jądrowym, w tym m.in. lokalizacyjne oraz w sferze kwalifikacji personelu, który miałby budować, a następnie eksploatować takie elektrownie. Włodarski podkreśla, że zostały one przygotowane głównie na bazie najlepszych doświadczeń międzynarodowych.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.