Gdyby przyjąć dane z raportu PIG za właściwe, to należałoby przerwać prace poszukiwawcze gazu łupkowego - uważa Stanisław Nagy z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Jego zdaniem raport jest przedwczesny. Szef PIG zaznaczył, że raport jest realistyczny.
Szef Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG) Jerzy Nawrocki przyznał, że raport może rodzić różne komentarze. Jego zdaniem jest on jednak realistyczny. Jak przypomniał, jest to raport otwarcia i w miarę nowych badań, dane będą aktualizowane.
W opublikowanym dwa tygodnie temu dokumencie Instytut szacuje zasoby technicznie wydobywalne gazu z łupków w Polsce na 346 -768 mld metrów sześc. Prognoza ta jest zaskakująco niska w porównaniu z wcześniejszymi opracowaniami firm doradczych i US Energy Information Administration (EIA), która w kwietniu 2011 roku szacowała złoża na 5,3 bln m sześc.
Jak powiedział prof. Stanisław Nagy, który kieruje katedrą Inżynierii Gazowniczej na AGH, najważniejszym problemem jest przyjęta przez Instytut metodologia US Geological Survey (USGS), która prowadzi do - jego zdaniem - znacznego zaniżenia tych zasobów z uwagi na brak w Polsce otworów eksploatacyjnych.
Nagy uważa, że ponieważ nie ma jeszcze danych z wydobycia gazu z łupków w Polsce, to "korzystniej byłoby określić wyłącznie zasoby geologiczne gazu i to w oparciu o klasyczną metodologię, tzw. PRMS, zaaprobowaną przez wiele międzynarodowych stowarzyszeń i instytucji, jak: m.in. Society Petroleum Engineers, American Association of Petroleum Geologists czy World Petroleum Council, a stosowaną powszechnie we wszystkich firmach gazowych i naftowych".
Ekspert wyjaśnił, że metodą klasyczną bada się m.in. objętość złoża nasyconą gazem, nasycenie wodą złożową (podziemną wodą towarzyszącą złożu surowca), porowatość skały, określa się również ilość gazu wolnego w szczelinach i porach.
- Na pewno takie badania są trudniejsze, bo czasochłonne i wymagają szczegółowych danych, także z procesu próbnej eksploatacji - powiedział.
Jerzy Nawrocki wyjaśnił, że amerykańskie służby geologiczne (USGS) są "autorytetem w tej dziedzinie i szacują zasoby nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale na zlecenie władz USA wykonują raport dotyczący całego świata przy użyciu tej samej metodologii". Jego zdaniem tzw. klasyczna metoda szacowania zasobów geologicznych nie bierze pod uwagę wydobywalności, a właśnie to najbardziej interesuje wszystkich w przypadku złóż niekonwencjonalnych.
- Uznaliśmy, że lepiej mówić o technicznie wydobywalnych zasobach, niż obiecywać wielkie złoża geologiczne - powiedział. - Nasze podejście uważam za bardziej realistyczne. Raport odnosi się do stosowanych dziś technik. Jeśli pojawią się nowe i więcej danych z kolejnych odwiertów, będziemy aktualizować nasze opracowanie - wyjaśnił.
- Zasoby technicznie wydobywalne złóż niekonwencjonalnych zależą nie tylko od wielkości zasobów geologicznych gazu, ale także od technologii i zmieniają się w miarę wprowadzania nowych rozwiązań oraz zwiększenia powierzchni objętej wierceniami - uważa jednak Nagy. Dlatego też - jego zdaniem - trudno poważnie traktować dane w raporcie PIG odnoszące się do prognozowanego wydobycia gazu z pojedynczego odwiertu gazowego.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Nasi geolodzy co najmniej od 40 lat wiedzieli o naszych zasobach gazu i ropy łupkowej. I milczeli, choć po cichu mówili o setkach wywierconych i zakorkowanych otworów. Teraz też lepiej nie rozgłaszać na cały świat, jakie to tłuste kury mamy w kurniku i jakie złote jaja może nam znosić.