Na wniosek PSL Sejm wysłucha w czwartek 14 marca informacji ministra środowiska na temat polskiego weta w sprawie unijnych planów redukcji emisji CO2 po 2020 r. - poinformował Stanisław Żelichowski (PSL).
Ludowcy chcą zapytać o wpływ na gospodarkę zwiększania opłat za korzystanie ze środowiska.
Polska zawetowała w piątek propozycję Komisji Europejskiej, by ustalić mapę drogową redukcji CO2 do 2050 r. Komisja chciała, by w porównaniu z 1990 r. UE zredukowała emisję o 40 proc. w 2030 r., o 60 proc. w 2040 r. i o 80 proc. w 2050 r. Minister środowiska Marcin Korolec uznał za przedwczesne przyjmowanie w UE wewnętrznych celów redukcji emisji gazów cieplarnianych po 2020 r. i zobowiązań w walce z ociepleniem klimatu.
PSL zwróciło się do marszałek Sejmu Ewy Kopacz, by minister Korolec przedstawił informację w tej sprawie na obecnym posiedzeniu Sejmu. W swoim wniosku Stronnictwo podkreśliło, że Sejm i opinia publiczna powinny poznać odpowiedzi na pytania dotyczące tego zagadnienia, zwłaszcza, że komentarze na temat polskiego weta są różne.
Ludowcy pytają, czy Polska spełniła wymagania wynikające z Protokołu z Kioto do Ramowej Konwencji Klimatycznej, a także czy jest możliwa istotna redukcja gazów cieplarnianych siłami i środkami jedynie Europy. Chcą też, by minister środowiska powiedział, jaki wpływ na gospodarkę europejską może mieć znaczne zwiększenie opłat za korzystanie ze środowiska.
Szef sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa Stanisław Żelichowski (PSL) powiedział w środę, że komunikat o polskim wecie ws. unijnych propozycji dotyczących redukcji emisji CO2 mówi bardzo niewiele, a wielu ludzi pyta jak wygląda ta sprawa.
- Trzeba szerzej powiedzieć na temat zobowiązań Polski i Europy dotyczących walki ze zmianami klimatycznymi - podkreślił poseł. Jak zaznaczył przedstawienie informacji będzie też okazją do tego, by przypomnieć, że Polska spełniła wszystkie zobowiązania wynikające z porozumień konwencji klimatycznych zawartych na forum ONZ.
- Przy okazji pytamy pana ministra jak to (kolejna redukcja emisji CO2) wpłynie na gospodarkę unijną, ponieważ w tej chwili koszt pracy w UE jest najwyższy na świecie, jeśli do tego dołożymy coraz większe koszty wynikające z korzystania ze środowiska, to obawiam się, że część biznesu zainwestuje swoje środki na innych kontynentach i będziemy mieć problem - zauważył Żelichowski.
Jego zdaniem należy też zadać sobie pytanie, czy siłami i środkami jedynie Europy można rozwiązać globalny problem ocieplenia klimatu, jeśli stary kontynent odpowiada jedynie za niewielki procent emisji CO2.
- Nawet gdybyśmy podwyższyli cenę energii o sto procent, to zmniejszylibyśmy o 5 proc. emisję globalną CO2, czyli jeśli się dopuści wielkich trucicieli do takiego działania, to będzie takie machanie szabelką - ocenia polityk.
Jak poinformował Żelichowski przedstawienie informacji bieżącej w tej sprawie planowane jest na czwartkowe przedpołudnie.
Już raz - w czerwcu 2011 r. - Polska zablokowała konkluzje rady UE w sprawie tzw. mapy drogowej, wyznaczającej cele redukcji CO2 do 2050 r., w obawie przed wzrostem celu redukcji na 2020 r. i dodatkowych obciążeń dla naszej gospodarki.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.