Bez obsady ratowniczej żaden zakład górniczy nie może prowadzić ruchu. W kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej wprowadzono w tym względzie zaostrzone procedury.
W związku z rozprzestrzenianiem się w Polsce koronawirusa, Kopalniana Stacja Ratownictwa Górniczego w ruchu Halemba została odseparowana od reszty zakładu. Nie ma tam prawa przebywać żadna postronna osoba. To zmniejsza prawdopodobieństwo zainfekowania dyżurujących ratowników.
Znajdują się oni pod specjalną ochroną. Aż strach pomyśleć, gdyby u któregoś z nich stwierdzono obecność koronawirusa. Wówczas wszyscy musieliby zostać skierowani na czternastodniową kwarantannę. Brak obsady mógłby skutkować zatrzymaniem ruchu zakładu górniczego.
Ratownicy udają się na nadszybie sami, zjeżdżają na dół poza kolejnością. Są opuszczani klatką na piętrze.
- Wówczas zjeżdżają tylko oni. Nikt nie może im towarzyszyć, nawet osoby dozoru, nikt więcej. Takie wdrożyliśmy procedury. Nie można dopuścić do sytuacji, w której na dole kopalni nie będzie ratowników – wyjaśnia Grzegorz Fijak, naczelny inżynier ruchów Halemba i Pokój kopalni Ruda.
Ponadto ograniczono dostęp do pomieszczeń dyspozytorni. W każdej kopalni zatrudnionych jest bowiem kilku pracowników z uprawnieniami dyspozytorskimi. I bez nich kopalnia nie może się obejść.
Ograniczono ponadto bezpośrednie kontakty osób kierownictwa kopalni. W miejsce spotkań, narad i odpraw wprowadzono telekonferencje.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.