Strajk, który 14 grudnia 1981 r. wybuchł w kopalni Piast, zszokował komunistyczne władze. Górnicy z bieruńskiego zakładu postanowili nie wyjechać na powierzchnię. W ten sposób zareagowali na wprowadzenie dzień wcześniej stanu wojennego.
W sumie w całym kraju w akcji protestacyjnej wzięły udział 24 kopalnie. W sześciu z nich protestowano pod ziemią. W Piaście trwało to najdłużej. Górnicy na poziomie 650 spędzili święta Bożego Narodzenia. Protest zakończyli po dwóch tygodniach, 28 grudnia. Cztery dni krócej strajkowała Huta Katowice.
Jak oceniają historycy z Instytutu Pamięci Narodowej, strajki w obu tych zakładach były szokiem dla komunistycznych władz. Kopalnia Piast istniała bowiem dopiero pięć lat i załoga wydawała się mało zintegrowana. Natomiast huta była sztandarowym zakładem komunistów, ale i tam zrodził się ruch związkowy. Wszystko zaczęło się 14 grudnia o godzinie 13. Górnicy pierwszej zmiany przerwali pracę po tym, gdy dowiedzieli się o zatrzymaniu Eugeniusza Szelągowskiego, zastępcy przewodniczącego KZ „S”, oraz Stanisława Dziwaka, przewodniczącego KZ „S” Przedsiębiorstwa Robót Górniczych z Mysłowic, które wykonywało zlecone prace w kopalni Piast.
4 grudnia 1995 r. w cechowni kopalni odsłonięto upamiętniającą grudniowy strajk tablicę, na której można przeczytać: "W hołdzie załodze KWK Piast za solidarne przeciwstawienie się strajkiem od 14 do 28 grudnia 1981 roku stanowi wojennemu". Foto: Krystian Krawczyk
Wieczorem do strajkujących zjechało czterech związkowców, którzy na polecenie dyrektora kopalni mieli doprowadzić do wyjazdu załogi. Ostatecznie pozostali ze strajkującymi. W międzyczasie do przebywających już na dole górników dołączyli kolejni. 15 grudnia w kopalni Piast pod ziemią strajkowało już ponad 2 tys. osób. Od początku udział w proteście był dobrowolny i ten, kto chciał, mógł wyjechać na powierzchnię. 16 grudnia zorganizowano wydawanie żywności i ciepłej odzieży, namiastkę opieki medycznej i łączność. Nawiązano pod ziemią kontakt z górnikami strajkującymi w Ziemowicie. Wieczorem do strajkujących dotarła informacja o masakrze w kopalni Wujek. Górnicy w czasie protestu cały czas zabezpieczali ściany i chodniki oraz prowadzili odwadnianie. Wydali nawet na powierzchnię kilka skipów węgla w celu ogrzania przykopalnianego osiedla. 19 grudnia zjechali do nich księża. Władze liczyły, że duchowni przekonają ich do zakończenia akcji. Dwa dni później informacja o „przestojach w kopalni Piast” podana została po raz pierwszy w Dzienniku Telewizyjnym.
W celu wygaszenia protestu władze zastosowały cały wachlarz środków. Były groźby i prośby oraz wywieranie nacisku. W Wigilię Bożego Narodzenia kopalnia Piast była ostatnim w kraju strajkującym zakładem pracy. Ponieważ dalsze przedłużanie strajku mogło stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia, 28 grudnia załoga zadecydowała o jego przerwaniu. Tego dnia na powierzchnię wyjechało ok. tysiąca osób. Przywitały ich aresztowania i internowania. Wielu z nich zostało zwolnionych z pracy. Siedmiu strajkujących stanęło przed sądem. 12 maja 1982 r. z braku dowodów zostali uniewinnieni. Jednak po zwolnieniu z aresztu zostali natychmiast internowani.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Sprawdźcie Tym ze zdjęcia dniówki bo mają dołowe jak pozowali.
Protestowali i co wywalczyli?