Dwanaście potraw, w tym obowiązkowo karp, puste miejsce przy stole i kolędowanie – tak wyobrażamy sobie Wigilię. W rzeczywistości zwyczaje kultywowane od dziesiątków lat są w naszym regionie bardzo zróżnicowane. Lecz jakże miałoby być inaczej, skoro do rosnącej w siłę przemysłowej aglomeracji przybywali onegdaj ludzie ze wszystkich stron Europy.
Dawniej kolacja wigilijna miała raczej postny charakter. Ziemniaki, śledzie w occie, bywało, że opiekane. Z czasem pojawiły się makówki i moczka. Z typowej śląskiej kuchni wigilijnej do naszych czasów, wbrew pozorom, przetrwało bardzo niewiele. W zasadzie tylko makówki i moczka. Co ciekawe, siemieniotka, potrawa już praktycznie zapomniana na Śląsku, przyjęła się w Zagłębiu. Podobnie jak makówki. W Zagłębiu zajadano garus, słodką zupę z suszonych śliwek, podawaną z kluseczkami albo łazankami. Tu i tam popularny był zwyczaj wkładania sianka pod obrus na stole wigilijnym.
Współczesne Wigilie w naszym regionie są raczej obfite. Przekonał się o tym Paweł Kowalczyk, góral z Nowego Targu.
- Kiedy 30 lat temu przybyłem na Śląsk, aż się zdziwiłem. Dwanaście potraw, w tym karp. Pierwszy raz widziałem coś takiego. U nas Wigilie były skromne, dominowała kapusta i groch. Żadnych ryb nie było, bo niby skąd mielibyśmy je brać. Panowała za to bardzo uroczysta atmosfera. Było pobożnie. Trzeba było pójść do spowiedzi, a w pasterkę do komunii. Łamano się bielusieńkim opłatkiem, a czerwony dawano bydłu. Mało było zabobonów. Wierzono, że w Wigilię nic złego człowiekowi stać się nie może. Nie było mowy o prezentach – opowiada góral.
Świąteczne drzewko najpierw pojawiło się na Śląsku. Początkowo stawiali ją w swych domach majętni mieszczanie i bogaci chłopi. Z czasem choinkę zaakceptowało całe społeczeństwo. W okresie międzywojnia walczono z nią jako symbolem pogańskim, nade wszystko wziętym z Niemiec i obcym polskiej tradycji. Jak wiadomo, na Śląsku stawiało się na stole betlejkę, czyli szopkę. Po wojnie drzewko stało się bardzo popularne. Obwieszano je świecidełkami, rajskimi jabłkami, cukierkami i orzechami. Dzieci same wycinały ozdoby, kolorowały je i dopiero tuż przed wieczerzą wigilijną zawieszały na drzewku.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM.
Szczegóły: nettg.pl/premium
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.