- Statystyki mówią, że 8 na 10 osób odzyskało akcję serca po użyciu defibrylatora w krytycznych pierwszych minutach po zatrzymaniu krążenia. Gdy ratuje dopiero pogotowie, wskaźnik wynosi tylko 1 do 10... - mówi Jolanta Patlewicz, instruktor pierwszej pomocy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu, która w czwartek, 21 marca, na katowickim rynku razem z ratownikami CSRG Przemysławem Woźniczko i Tomaszem Kwapulińskim demonstrowała urządzenia ratujące życie.
Defibrylatory AED przywiozła spółka energetyczna Tauron, w której bydynkach jest już 109 sztuk takich małych urządzeń. Firma przeszkoliła blisko 10 tys. pracowników z obsługi AED. Dotychczas uratowały życie pięciorgu ludziom. Dostępne sa w 54 miejscowościach na południu Polski, najwięcej we Wrocławiu, Opolu, Katowicach, Krakowie, ale też w Jaworznie, Będzinie, Bielsku Białej, Gliwicach, Legnicy, Tarnowie.
- Każdy pracodawca ma obowiązek organizowania w firmie punktów pierwszej pomocy. Zazwyczaj taki punkt kojarzy się nam z apteczką. Musimy być jednak świadomi, że nawet najlepiej wyposażona apteczka nie pomoże nam, kiedy nastąpi nagłe zatrzymanie krążenia. Dlatego doszliśmy do wniosku, żeby te miejsca w firmie, gdzie pracuje największa ilość osób, wyposażyć w defibrylator AED – mówi Łukasz Zimnoch, rzecznik prasowy Tauron Polska Energia.
W akcję promującą korzystanie z defibrylatorów włączyła się Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego.
– W ciągu roku szkolimy około pół tysiąca osób, które uczą się korzystania z defibrylatorów AED. W zastępach ratowniczych zawsze jest co najmniej jeden fachowiec, który potrafi udzielić pierwszej pomocy, również z wykorzystaniem tego urządzenia – podsumowuje całe przedsięwzięcie Robert Wnorowski, rzecznik prasowy CSRG.
Defibrylatory walizkowe kosztują kilka tysięcy złotych. Nie tylko ratują życie po nagłym zatrzymaniu krążenia. Dzięki komunikatom głosowym skutecznie pomagają przeprowadzić całą akcję ratunkową. Wystarczy rozpakować defibrylator i kierować się prostymi instrukcjami na napisach, obrazkach i nadawanych z głośnika.
- Obsługa jest bezpieczna i prosta, poradzi z nią sobie nawet dziecko - mówi Jolanta Patlewicz.
Ważnym wsparciem są umieszczone w miejscach publicznych emblematy, pokazujące, gdzie znajduje się ogólnodostępny defibrylator. Jeden z takich znaków wisi przy wejściu do katowickiego Urzędu Miejskiego. Idąc przez miasto warto spoglądać na budynki instytucji, urzędów, sklepów, szkół, stacji paliw i zapamiętać wskazówki. Okażą się bezcenne, jeśli przyjdzie nam szukać pomocy.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.