W kopalni Kazimierz-Juliusz, jedynej w Zagłębiu Dąbrowskim, z nieukrywaną niecierpliwością czekają na decyzję ministra środowiska ws. koncesji na rozpoznanie pola po dawnej kopalni Jan Kanty w Jaworznie. - Od tej decyzji zależy nasze "być, albo nie być" - przyznaje portalowi górniczemu Krzysztof Kilian, przedstawiciel załogi w radzie nadzorczej Kazimierza-Juliusza.
Decyzja ma być wydana jeszcze we wrześniu.
- Nasze złoża są na wyczerpaniu. Mieliśmy pole rezerwowe, ale okazało się, że na nim wydobycie jest nieopłacalne - dodaje Kilian.
- W polu po kopalni Jan Kanty jest około 25 mln ton węgla. Przygotowanie pokładów do wydobycia trwałoby około 5-6 lat. Inwestycja kosztowałaby około 400 mln zł i byłaby najtańsza ze wszystkich koncepcji udostępnienia złoża - podkreśla Grzegorz Sułkowski, przewodniczący Solidarności w Kazimierzu-Juliuszu.
Kopalnia liczy, że jej oferta będzie najatrakcyjniejsza. A co byłoby, gdyby decyzja ministra środowiska była dla niej negatywna? Rozpocząłby się proces wygaszania kopalni i po jakimś czasie w Zagłębiu Dąbrowskim nie byłoby już górnictwa węgla kamiennego.
Krzysztof Kilian woli rozpatrywać wariant pozytywny:
- Byłby szansa na przedłużenie o 20-30 lat żywotności kopalni oraz na stworzenie 2 tys. nowych miejsc pracy w Sosnowcu i Jaworznie. Tam są złoża, że palce lizać! U nas nachylenie wynosi 40 procnet, tam - pięć!
Związkowcy liczą, że Jerzy Buzek, który był nawet na dole w Kazimierzu-Juliuszu, pomoże kopalni.
- Premier Jerzy Buzek, podkreślał, że należy bardzo dbać o ten ostatni zakład górniczy w Zagłębiu Dąbrowskim - przypomina Krzysztof Kilian.
Koncepcja przedłużenia żywotności zakładu w opinii kierownictwa kopalni i związków zawodowych jest przyjazna dla środowiska i mieszkańców Jaworzna. Odmienną mają władze miasta, skoro wydały negatywną dla kopalni opinię środowiskową do wniosku koncesyjnego.
- To dla nas niezrozumiałe, bo wcześniej informowaliśmy jaworznicki magistrat, że prace udostępniające nowy pokład prowadzilibyśmy wyłącznie wyrobiskami podziemnymi, bez ingerencji w środowisko Jaworzna. Do realizacji tego planu potrzebne są tylko dwa przekopy: transportowy i wentylacyjny. Ich łączna długość wynosiłaby około 14 km - dodaje Krzysztof Kilian.
Przewodniczący Sułkowski zdziwiony jest z takiej postawy władz miasta. Tym bardziej, że kopalnia deklarował i deklaruje, że podpisze z magistratem porozumienie ws. zatrudniania mieszkańców miasta w kopalni, a nawet rozważa możliwość lokalizacji siedziby firmy w Jaworznie - po to, by do kasy tego miasta były odprowadzane podatki.
- Podejrzewamy, że na tę opinię władz samorządowych miał wpływ biznes prywatny, który jest zainteresowany fedrowaniem pod Jaworznem - wyjawia Grzegorz Sułkowski.
W kopalni Kazimierz-Juliusz (działającej od 1914 r.) pozostało do wydobycia już 5 mln ton węgla. Zakład zatrudnia teraz 1,1 tys. pracowników. Przy obecnej produkcji i spadającym zatrudnieniu kopalnia przetrwa tylko do połowy 2019 roku.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
ja nie rozumiem wladz jaworzna, na powierzchni na janie kantym i tak by sie nic nie zmienilo, cała przerobka itd zostala by w sosnowcu a do tego spore plusy dla miasta, ja sam robie na ZG Sobieski w jaworznie i jakby Juliusz zaoferowal podobne pieniadze i lepsze podejscie wladzy to z checia bym sie na kanty przeniósl.