Od ponad dziesięciu lat Chiny dla swego rozwoju potrzebują dostaw surowców z zagranicy. Z ich zakupem nie mają na ogół żadnych problemów. Globalna gospodarka światowa na razie jest w stanie zaspokoić każde ich zapotrzebowanie. Winduje ono ich ceny do nieosiągalnych dotąd poziomów. Na Chinach nie robi to jednak żadnego wrażenia, gdyż ich nadwyżki handlowe rok rocznie liczone są w setkach miliardów dolarów.
To jednak Chinom nie wystarcza. Przede wszystkim z powodu ich coraz bardziej mocarstwowej polityki o znaczeniu również globalnym. Ponieważ miejsce globalnego lidera jest już zajęte, chińskie inicjatywy budzą zaniepokojenie, jeszcze częściej sprzeciw, a także przeciwdziałanie. Priorytetem Chin jest samowystarczalność surowców energetycznych. Zdając sobie sprawę z politycznej konkurencji USA starają się one na wypadek pogorszenia się wzajemnych stosunków zabezpieczyć swoje dostawy. Dlatego w energetycznym ich priorytecie pierwszeństwo mają wszystkie złoża położone najbliżej ich granicy.
Chińska ekspansja ukierunkowana na swoich sąsiadów zwalnia przynajmniej formalnie USA od bezpośredniego im przeciwdziałania. Jest to o tyle wyrachowana polityka, że Chińczycy na ogół nie są lubiani przez graniczące z nimi narody i państwa. Przekłada się to na prowadzone spory terytorialne, jak i na prawa do eksploatacji podmorskich surowców na otwartych wodach mórz i oceanów. Praktycznie wszystkie mniejsze państwa rejonu Indochin są ostrożnie nastawione do chińskich inicjatyw. Należą do nich Wietnam, Laos, Kambodża, Indochiny i Tajwan. Na północnej ich granicy należą do nich Mongolia, Rosja i Indie. Chiny mając do dyspozycji tak kolosalne kapitały powodują, że poszczególne kraje w taki czy inny sposób są "kupowane" przez Chiny. Dlatego sytuacja wokół surowców w pobliżu Chin staje się zagmatwana, choć krok po kroku mocarstwo to uzyskuje coraz większy wpływ na ich pozyskanie.
Mongolia
Przykładem skuteczności polityki chińskiej jest niezwykle bogata we wszelkiego rodzaju surowce Mongolia. Kraj ten jest tradycyjnie wrogi w stosunku do Chin. Te ostatnie twierdzą, że Mongolia w całości należała do Państwa Środka, a teraz musi zadowolić się tylko równie bogatą Mongolią Wewnętrzną. Przy chińskiej granicy na Pustyni Gobi odkryto kolosalne złoża rud miedzi i złota Oyu Tolgoi i równie duże złoża węgla kamiennego Tavan Tolgoi. Ich zagospodarowanie Mongołowie powierzyli najpierw kanadyjskiej spółce Ivanhoe, a potem australijskiej Rio Tinto z przeznaczeniem na eksport do Chin.
Nie podobało się to Chinom, które miały częściowo opłacać swoje zakupy dostawami energii. Obecnie kiedy kosztem prawie 6 miliardów dolarów wybudowano górniczy kombinat miedzi nagle okazało się, że są problemy z pochodzącą z Chin energią. Dzieje się to w sytuacji, kiedy inwestorzy doprowadzili linie wysokiego napięcia z chińskich elektrowni do miedziowego kombinatu. Obecnie wystarczy przekręcić tylko kontakt, aby prąd popłynął do mongolskiej inwestycji. Niestety, Chiny teraz zastanawiają się czy cała ta impreza im się opłaci. Skutek tego jest taki, że albo Chiny zostaną dopuszczone do mongolskich inwestycji, albo te będą musiały sobie szukać innych partnerów do zaopatrzenia w energię. Efektem sporu było zburzenie przez Mongołów przebiegającego niedaleko ich granicy Chińskiego Muru w jego ziemnej konstrukcji. To nie pomaga w załatwieniu konfliktu, a raczej go utrudnia. Mongolia nie chce korzystać z linii kolejowych od swojej granicy do chińskich portów nad Morzem Południowochińskim. Woli ona dwa razy dłuższą trasę do rosyjskiego Władywostoku.
Rosja
Chiny mają bardzo dobre kontakty gospodarcze i polityczne z Rosją. Najwyżsi dostojnicy obu państw często się spotykają i podejmują wspólne przedsięwzięcia gospodarcze. To jednak tylko zewnętrzna atrapa, dająca Rosji możliwość manewru pomiędzy Chinami, a USA. W rzeczywistości na chińskich mapach rysuje się całą Syberię jako terytorium chińskie. Wystarczy sięgnąć do pierwszej lepszej encyklopedii, aby przekonać się o niebywałych bogactwach surowcowych tej krainy. Chińczycy masowo przechodzą przez rosyjską granicę, na ogół znajdując dla siebie znacznie lesze warunki życia niż w rodzinnym kraju. Ocenia się, że od kilkunastu lat na rosyjską stronę przechodzi dziennie ok. 10 tys. Chińczyków. W wielu już syberyjskich miastach mowa chińska jest dominująca. Rosyjski język jest tylko urzędowym, oficjalnym i państwowym. Od czasu do czasu Rosja daje oficjalnie znać Chinom, że nie pozwoli sobie odebrać Syberii. Rzecz jednak nie jest w oświadczeniach, lecz w faktach, które również w tej sprawie coraz bardziej utwierdzają chińskie pretensje. Nie jest to dowcip, ale Chiny zaproponowały Rosji dzierżawę, albo odkupienie Władywostoku!! Takie propozycje na ogół składają mocarstwa swoim podbitym i okupowanym już krajom.
Morze Południowochińskie
Chińczycy twierdzą, że już z samej nazwy akwen ten winien w całości należeć do nich. Wynika to nie tylko z woli posiadania przez nich prestiżu wobec małych sąsiadów, ale przede wszystkim z zalegających pod jego dnem zasobów ropy i gazu ziemnego. Ocenia się je na ok. 30 miliardów ton ropy naftowej i 16 trylionów metrów sześciennych gazu ziemnego. Ta ostatnia cyfra podana za agencją PAP jest mało wiarygodna. Inni oceniają zasoby gazu ziemnego na około 1,5 biliona metrów sześciennych, co i tak jest wielkością kolosalną. Prawo do eksploatacji dna morskiego na tym akwenie Chiny roszczą sobie na podstawie zajęcia bezludnych dotychczas wysp na tym Morzu. Budują oni na nich porty wojenne, osadzają garnizony i zabudowują tereny. Nie wdając się w sporne prawa do ich posiadania Chiny podejmują działania w sferze faktów dokonanych.
Na spornych terenach ustawiają oni swoje platformy wiertnicze dla eksploatacji tych surowców. Są to nie byle jakie urządzenia, gdyż głębokość tego Morza sięga tutaj do 2 km. Jedna taka platforma to koszt ok. 80 miliardów dolarów! Podobnie czyni Wietnam, który przy rosyjskiej pomocy ustawia również na tym Morzu swoje platformy wiertnicze. Oba te kraje zarzucają się wzajemnie protestami, które zaczynają mieć coraz bardziej charakter nacjonalistyczny. Wietnam w tej sprawie obok Rosji wspiera Japonia, która lokuje tu coraz więcej swoich kapitałów. Kraje te cieszą się poparciem USA, które stale przestrzega Chiny przed ich ekspansją na prawa swoich sąsiadów. Chiny jednak nic sobie z tego nie robią, bo wiedzą, że militarnie nikt się nie odważy przywołać ich do porządku. Tym bardziej, że jakościowo chińska marynarka wojenna i lotnictwo nie ustępują USA. Przewaga tych ostatnich jest już tylko ilościowa.
Przestroga
Coraz intensywniejsza wymiana gospodarcza Polski z Chinami winna być prowadzona z uwzględnieniem globalnej polityki tego państwa. Owszem trzeba na ile to jest możliwe wykorzystać istniejącą sytuację z korzyścią dla naszego kraju. Korzyść ta to przede wszystkim chińskie inwestycje w Polsce. Napływ kapitału jest zawsze pozytywny. Nasze inwestycje w Chinach w obliczu agresywnej polityki tego kraju winne być bardzo skromne, a nawet symboliczne. Jeżeli zechcemy śladem wielu zachodnich koncernów skorzystać z tamtejszej taniej siły roboczej to może się to dla nas źle skończyć.
Bogatszym i ważniejszym krajom w chwili kryzysu łatwiej się będzie stamtąd wycofać. Nawet jeśli tego nie zrobią to poniosą one stosunkowo niewielkie straty w proporcji do tego co posiadają. Nasze straty mogą być katastrofalne.
Chiny z tak w ich ocenie małym państwem w ogóle nie będą się liczyć. Na dodatek jako entuzjaści tamtejszych inwestycji łatwo przyzna się nam "łatkę" ich przyjaciela i sojusznika. To zaś spowoduje kłopoty nie tylko wewnątrz krajów UE, ale także dodatkowo z Rosją i z USA za jednym zamachem. Tego nie przetrzyma nasza gospodarka zależna od importu i eksportu z naszymi sojusznikami. Jest prawie pewne, że do tego nie dojdzie, ale przestrogi nigdy dość, szczególnie, że w wyniku agresywnej walki Chin o surowce wzrasta napięcie polityczne na całym świecie. Na inwestycjach w Chinach zarabia się najwięcej, ale podobnie jak w aferze z Amber Gold można w Chinach też najwięcej stracić.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Najlepiej trzymajmy sojusz z Chinami tak będzie dla nas korzystnie I nie próżnujmy tylko się zbrójmy wojsko A USA to nasi najwięksi wrogowie wy frajerowali nas 1945 Sprzedając nas za parę butelek Samogonu ruskiego komunie która zniszczyła doszczętnie nasz kraj i całą Europe środkowo wschodnią.Dzięki USA za to i za wizy zniesione Traktujecie naszych obywateli na lotniskach u siebie jak największych terrorystów i bandytów jak bym nimi byli .Normalni ludzie którzy znają historie Polski gardzą USA tylko nasi przywódcy wchodzą w tyłek wam wierząc w NATO W wielki pakt naiwnych sojuszy. Druga wojna światowa pokazała ile warte są sojusze Masz siebie Polsko to licz tylko na siebie i obudz się ze snu naiwności.