Wydaje się, ze geotermii toruńskiej pozostała juz tylko retoryka. Jest wielce prawdopodobne, że urządzenie wykonawcy robót wiertniczych firmy PGNiG w Jasle zjechało juz z placu robót. Nowych zamówień na otwory chłonne nie ma. Urzadzenie nie moze stać bezczynnie, bo to fabryka na kołach i kazdy dzień postoju kosztuje ok. 30 tys. złotych. Czekanie nie wiadomo na co,pogłebia tylko i tak istniejący deficyt tego przedsięwzięcia. Prof. Kozłowski jeździ po Polsce i opowiada bajki o swoim sukcesie. Jednakże juz nawet "Nasz Dziennik" przestał reklamowac jego osiagniecia. Po dziesieciu miesiacach robót nic sie nie dzieje, a samo wiercenie przeciez trwało tylko trzy miesiace. Tak to amatorszczyzna, smozadowolenie, zadufanie i pogarda dla nauki polskiej zostały ukarane. Jest to tym bardziej symboliczne, że jak mówi przysłowie, ze kogo Pan Bóg chce ukarac, temu odbiera rozum, a on sam juz sie ukara. W całej rozciagłosci, moim zdaniem, przysłowie to dotyczy toruńskiej geotermii i jej całkowitej klapy.