dla mnie dogadać się z moim personelem nie jest trudno. wszystko kwestia relacji i zrozumienia. Natomiast największy problem to braki kadrowe. Po masowych odejściach emerytów zostali mi sami młodzi chłopcy, którzy jeszcze na tym górnictwie nie połamali zębów i nie potrafią tego co starzy przodowi. Do tego naciski z góry na wykonywanie pewnych zadań w określonym czasie. Z tym, że to co kilka lat wstecz robiło 100 osób zatrudnionych na moim oddziale to teraz musi robić 55 osób. A pracy nie ubyło. Wręcz przeciwnie. Dlatego też teraz dochodzi do większej ilości wypadków z racji pośpiechu i stresu oraz coraz więcej ludzi choruje. Na niecałe 60 osób miałem kiedyś prawie 20 osób na L4. Mądry dozór to jedno. Ale musi też się zgadzać liczba ludzi na oddziale Dodam, że ludzi wykwalifikowanych, a nie takich chłopców po technikum co po odfedrowaniu 10 łopat bolą ich ręce i muszą odpoczywać co chwilę