Z całym szacunkiem, ale w tym artykule bzdura goni bzdurę. Przeinaczanie faktów, odwracanie chronologicznej kolejności zdarzeń i masa półprawd podlana sosem wybiórczych faktów. Ubiegłoroczne starcie zakończyło się remisem. Związki owszem powstrzymały łączenie kopalń i hut (co było o tyle łatwe, że "fachowcy" z nowych władz KGHM szykując integrację robiły to w ścisłej tajemnicy i związki bezproblemowo zdołały przekonać załogę do swoich tez), ale z powodu lecących na łeb na szyję cen miedzi musiały zawiesić walkę o podwyżki. Na wiosnę gdy negocjonowano ewentualny tegoroczny wzrost płac, to były ignorowane. Wreszcie gdy okazało się, że przy ustalaniu założeń do budżetu zbyt pesymistycznie oceniono cenę miedzi i dolara, to zarząd zaproponował 2 tysiące brutto jednorazowej premii zapominając w swoim komunikacie wspomnieć, że przyjęcie ich oferty wiązało się jednocześnie z odstąpieniem od żądań płacowych do końca roku. Na to związki odpowiedziały, że owszem mogą zrezygnować z rozmów o wyższe pensję, ale premia ma wynieść 5 tysięcy netto plus dodatkowe świadczenia. Co do opisu problemów funkcjonowania kombinatu, to przypomina się stary dowcip jak to na placu Czerwonym rozdawano samochody. Owszem Rudna i Sieroszowice schodzą coraz niżej, ale jednocześnie eksploatują płytsze pokłady, a Lubin tak głęboko nie schodzi. Żelazny Most z kolei jest pod nieustającą kontrolą (jakoś fachowcy z całego świata dobrze oceniają zabezpieczenia zbiornika w przeciwieństwie do autora), ba nawet ostatnio trwają prace nad jego umocnieniem. No i obecny rząd raczej szybko za sprzedaż KGHMu się nie zabierze, bo oznaczałoby to spory spadek poparcia w regionie dla tych niewolników słupków sondażowych.