Zanim dostałem pracę na kopalni byłem dwa razy na wycieczce na dole (w tej samej kopalni w której pracuję). To co widziałem na wycieczce i w pracy to dwa różne światy. Na wycieczce było sucho, fajna trasa, ściana stała itd. W pracy to zupełnie inaczej wygląda. Pracuję w ścianie (jako ślusarz, rabunek i zbrojenie). Gorąco tak, że nawet jak się stoi to pot się leje, powietrza prawie nie ma, dodatkowo woda ze stropu leci jak w ulewie. Dojście do ściany 3km w jedną stronę. Powrót stromo pod górę (jest lina, ale często nie działa). Dążę do tego, że zabierają takich Tusków na wycieczkę na dół i nie dość, że biorą ich w ładne rejony to jeszcze trasa jest przygotowywana. Później taki jegomość ma wyobrażenie, że na kopalni praca jest łatwa, przyjemna i w fajnych warunkach i czego ci Górnicy chcą... Druga sprawa to taka, że słyszy się głosy że emerytury mają być tylko dla GÓRNIKÓW bezpośrednio przy wydobyciu. Kto jest przy tym wydobyciu? Czy ślusarzy i elektryków nie ma w tych ciężkich warunkach? Czy jak się coś zawali to tylko górnicy są zasypani? Czy górnicy oddychają tam innym (gorszym) powietrzem? Uważam, że przywileje należą się wszystkim jednakowo. Jestem pewny, że połowa ludzi którzy raz zjechali by pod ziemię nie chcieli by tam już wracać.