Komentarz do artykułu:
Problemy przy drążeniu metra, czyli górniku ratuj!

Dziękuję za odpowiedź i niniejszym dodaję coś od siebie. Historii przetargowej nie znam. Odnośnie poziomów wodonośnych to może nie dość precyzyjnie się wyraziłem, ale w PB, którego część roboczą i tylko po angielsku ogłądałem było napisane, że należy się spodziewać soczewek (czy innych tworów) piaszczystych z wodą i to pod napięciem. Znalazło się tam również, niestety tylko w trybie przypuszczającym zalecenie, że mogą być konieczne sondowania próbne przed przodkiem w postaci przewiertów poziomych. Stety czy niestety może nie mieć większego znaczenia wobec arogancji czynników decyzyjnych stojących ponad budową ("oszczędność "). Niestety, tu zdecydowanie bez stety, jako, że żyjemy w systemie społeczno politycznym mającym aspirację do tego żeby większość społeczeństwa pracowała w tzw. "usługach" (nie obrażając nikogo kto prawdziwe i istotne z uwagi na funkcjonowanie społeczeństwa usługi wykonuje ten wyraz należy w większości przypadków czytać "pasożytnictwie ") stało się tak, że ludzie naprawdę coś wytwarzający są gorzej oceniani niż wszelkiego rodzaju managerstwo. To ocenianie polega przede wszystkim na wynagrodzeniu, ale i również na braku ogólnego poszanowania. W obecnej chwili media czy fora najeżdżają geologów. Nikt z tych gównowiedzących i mających własne zdanie na każdy temat nawet nie wie, że przedmiot badań odnosił się do geotechniki. Niemniej myślę, że nie tu należy się spodziewać zaniechań. W mojej osobistej frustracji przewiduję, że to arogancja głupków począwszy od uchwalicieli ustaw przez decydujących o przetargach (może oni działają w dobrej wierze i mają tylko ręce związane przepisami, ale ja bym podziękował za uczestnictwo w takim towarzystwie) aż do zarządzających kasą w już komercyjnej budowie w sposób najznaczniejszy do tego doprowadziła. Współczuć należy tylko ludziom, którzy pod presją w niewolnictwie ekonomicznym takie nieodpowiedzialne, "oszczędnościo we" działania uprawomocnili jak i również wszystkim podwykonawcom i ich pracownikom, na których to się odbije. A odnośnie mówienia o dokumentacji to proszę zauważyć, że my mamy tylko wiedzę z mediów, która jest "tforem" ludzi nie mających pojęcia o zagadnieniach technicznych (i często miernie znających język ojczysty) opartą o to co decyzyjne strony społeczeństwu zechcą przekazać. Jestem prawie pewien, że poziom wód i w tym również tych pod napięciem był na bierząco obserwowany poprzez zainstalowane piezometry. Wydaje mi się, że wiedza była wystarczająca a przynajmniej być powinna. Nie mogę pojąc tylko jak można było wykonywać tę pracę bez chociaż jednego przewiertu badawczego czy nie zacząć jej od sztolni ze śluzą. Prawdopodobnie nie znam się na harmonogramach czy innych "sczedulach" . A w kwestii opracowań "naukowych" to zapewne zostało ich trochę wykonane i kosztowało to nie mało. Dziś każdy z tych tytularnych naukofców bez żadnego prawdziwego dorobku będzie się z tego wymigiwał i krzyczał "a nie mówiłem!". No i ja wylałem się nieźle i optymistycznie inaczej i uprzedzam, że nie jestem ani żadnym "nukofcem" ani nie mam żadnego dorobku (tylko czytam coś poza polskimi opracowaniami) i co najwazniejsze za żadne z wymienionych nie biorę kasy. ;)