Szanowny Panie mah. Ciesze się, że w ogólności zgadza się Pan ze mną. Co do szczegółów to trafnie Pan zauważył, że PBK wygrało przetarg. Dlaczego nie doszło do powtórki? To starałem się wytłumaczyć wyższymi kosztami robót górniczych niż zwykłych budowlanych. Natomiast w sprawie poziomu wodonośnego pozwolę sobie z Panem się nie zgodzić. W utworach czwartorzędowych, a w takich właśnie prowadzone jest warszawskie metro, pojęcie to jest teoretyczne, bo nie jest to jedna ciągła piaszczysto - żwirowa warstwa wodonośna. Poziom ten tworzą często izolowane od siebie soczewki, kurzawki, wymycia erozyjne i mało przestrzenne podobne im struktury wodonośne, które są rozdzielone nieprzepuszczalnymi glinami, mułami itp. Przekrój geologiczny z takimi utworami wzdłuż trasy metra pokazał wczoraj rzecznik prasowy PIG w Dzienniku Telewizyjnym TVP-1 o godz. 19.30, o czym wspominam w tekście. Być może, że badania zostały wykonane. Nie twierdze, że ich nie ma. Zauważam jednak, że nic się o nich nie mówi. Przy wszelkich tego rodzaju awariach takie dokumenty natychmiast się ujawnia, bo są one podstawą do prawidłowej oceny przyszłych zdarzeń. Dlatego domyślam się, że ich nie ma. Jeżeli istnieją, to nie rozumiem dlaczego fakt ten nie jest tzw. dowodem w sprawie. No właśnie, choćby ta dokumentacja geotechniczna, co z nią? Dlaczego nikt się nie powołuje na jej ustalenia. Gdzie jest dokumentacja hydrogeologiczna? Czyli ta, która odpowiada za dopływy wód podziemnych, a tu taki właśnie nastąpił przypadek. Czy oceniamy przedwcześnie? Chyba we właściwym czasie, bo jest już po zatopieniu stacji metra, a nie przed tym wypadkiem. Z końcowym Pana komentarzem całkowicie się zgadzam. Odnośnie PIG jest to instytut, który zajmuje się całokształtem geologii kraju, złóż, poszukiwań, hydrogeologii i geotechniki. Jest tez najstarszą tego rodzaju placówką w kraju z prawie stu letnią tradycją. Dotąd wszelkie ekspertyzy i oceny były w podobnym zakresie tutaj formułowane. Choć nie jesteśmy aż tak dzikim krajem to trzeba zauważyć, że żadna z wymienionych przez Pana instytucji naukowych nie jest tak specjalistyczna w tym zakresie, jak właśnie PIG, który został tutaj całkowicie zignorowany. Na skutki nie trzeba było długo czekać.