Zgadzam się z przedmówcami, sama prawda i racja. Wiele lat należałem do kopalnianej Solidarności, ale 1,5 roku temu zrezygnowałem z tej wątpliwej "przyjemności&# 34;.Jak widzę obecnego przewodniczącego, to ręce opadają. Niekompetencja, pijaństwo i totalna niemoc, żeby komukolwiek w czymkolwiek pomóc to zadałem sobie pytanie po co należeć do organizacji, która nic nie może (nie umie, nie chce - niepotrzebne skreślić)? Tylko wycieczki, wyjazdy, wszystko by się najeść i dobrze popić za pieniądze wiadomo czyje a szara masa płaci składki i się łudzi, że w razie potrzeby jest jakis parasol ochronny nad nimi Patologie? cała dyrekcja i pół powierzchni to jedna wielka patologia. Przecież dyrekcja wie i widzi co się dzieje a nic nie robią w tym kierunku, bo sami siedzą w tym szambie po uszy Prosty przykład jak się wejdzie do biur, to czuć woń napojów niekoniecznie herbacianych, mętne i zmęczone wzroki pracujących tam ludzi, w ogóle dyrekcja jest przeładowana znajomymi i znajomymi znajomych. Któryś z przedmówców pisał o zasiedzeniu, doskonałe stwierdzenie trafiające w samo sedno problemu, bo to jest problem i patologia. Kolejna sprawa fikcyjne zjazdy, pisanie dołowych dniówek a w tym czasie załatwianie innych spraw na mieście. Ludzie to widzą. Kiedyś kolega powiedział jakby na dole spotkał tego czy owego, to by się z nimi policzył za tę fikcję. My robole harujemy a inni sobie piszą fikcję. To się nadaje do Urzędu Górniczego. Jestem świadom, że nasze wypowiedzi za bardzo nie pomogą, ale jak wiadomo kropla drąży skałę i mam nadzieję, że nadejdzie kiedyś dzień, gdzie bekną wszyscy odpowiedzialni za tą sytuację a urzędasy z dyrekcji niech sobie w zaciszu swoich domów i mieszkań spojrzą w lustra i odpowiedzą czy są w porządku wobec siebie, kolegów i zakładu pracy???