Czy warto poswiecac kilkanascie tysciecy PLN na realizacje teakiego filmu dla "kilku przypadkow" wypadkow pod wplywem, kiedy kilkadziesiat procent wypadkow rocznie spowodowanych jest tzw. czynnikiem ludzkim, a te "pod wplywem" stanowia raptem dziesiate czesci procenta? Co tu sie dzieje? Kto tu kogo robi w konia?