Komentarz do artykułu:
Gaz łupkowy - jest, czy go nie ma?

Panie tytusieW! Nie zgadzam się z Panem! Kwestia prognozy zasobów nie jest kwestią wiary! Jest natomiast kwestią prawdopodobieństwa. Jest zatem kwestią matematyczną. To co jest nawet bardzo prawdopodobne, nigdy do końca nie jest pewne. Pamiętam, że na wykładzie z matematyki podawano przykład ulicy w Łodzi na, której mieszkały same kobiety. Dwóch ludzi założyło się o to, kto pierwszy przejdzie ulicą, kobieta, czy meżczyzna? Prwdopodobieństwo, ze będzie to kobieta wynosiło jeden do stu. Tymczasem ulicą przemaszerował pułk żołnierzy z rozwiniętymi sztandarmi udający się na manewry. Tak to jest z pradopodobieństwem również w przyrodzie. Nadzorowałem wiercenia w których pokład węgla ze wzgledu na swoją grubość nie mógł być przewiercony z powierzchni, gdyz aparat wiertniczy nie miał takich mozliwości technicznych. Z drugiego końca Polski sprowadzono ciężką maszynę, którą tydzień montowano po to tylko, aby odwiercic dwadzieścia centymetrów więcej! Niestety, przyroda nie zawsze daje sie podporządkować życzeniom i ludzkim przewidywaniom. Dlatego z tą pewnością byłbym przynajmniej ostrożny. Jest jednak oczywiste, ze z wyznaniem wiary nie będę polemizował tylko przyjmuję to jako stnowisko nie podlegające jakimkolwiek ocenom i komentarzom. Prawdopodobieństwo ma charakter uniwersalny i to, ze powołują się na nie Amerykanie nie ma nic do rzeczy. To nadal jest w naszym tylko wypadku prwdopodobieństwo. Panie tytusieW w rezultacie nie chodzi przecież o to, kto z nas ma wieksze racje. Chodzi mi natomiast o powściągliwość w sytuacji, kiedy sroka jest jeszcze na dachu, a my już krzyczymy hop, choć jeszce nic nie przeskoczyliśmy. Po prostu ostrożność jest zawsze bezpieczniejsza, nawet wtedy gdyby się wszystkie najbardziej pozytywne prognozy miały potwierdzić.