(ciąg dalszy)Wiadomo, że tych etatów sprzątaczek nie może być więcej od ekspertów atomowych. To tytułem przypomnienia, ze musimy rozmawiać o realiach, a nie o pobożnych życzeniach. Awaria elektrowni atomowej , to nie to samo, co nawet tapnięcie w kopalni. Czarnobyl wisi nad wszystkimi, jak przysłowiowy miecz Demoklesa. Co zrobić z odpadami, szczególnie tymi, które neutralizują się setki, tysiące, miliony i miliardy lat? O to jest pytanie? Czy składowanie na dnie oceanu (obecnie już zabronione)francuski ch odpadów, może być u nas powtórzone np. na dnie Bałtyku? Czy skłądowanie odpadów nie jest droższe od budowy elektrowni? Czy nie jest równie niebezpieczne? Na koniec, co z tym cholernym węglem, którego mamy nadmiar? Dlaczego sprowadzamy atomy, kiedy mamy dużo latwiejszy do produkcji energi surowiec węglowy? Czy to ma coś wspólnego z logiką?