Poprawka jest jak najbardziej słuszna. NFOŚ, Państwowy Instytut Geologiczny, niektóre postacie z AGH oraz Instytutu Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią z Krakowa, a także Dyrekcja Departamentu Geologii z jaśnie oświeconym Jackiem Jezierskim to od lat znana sitwa nie do rozbicia, jeśli chodzi o inwestycje związane z ochrona środowiska. Przepływ gotówki z NFOŚ jest zawsze w tym samy6m kierunku. Wymienione wyżej instytucje wygrywają wszystkie przetargi o największym w sensie kosztów i zarobków znaczeniu. Teraz tak nie będzie. Gmina wybierze firmę, której zleci przeprowadzenie takich, a nie innych badań oraz zastosowanie praktycznych rozwiązań chroniących środowisko na jej terenie. Być może będą to znajomi kierownictwa gminy, wójta, czy radnych. Niech będą, ale nie będą to wciąż ci sami znajomi z sitwy, którą wymieniłem. Nawet, jeśli przydział środków będzie kumoterski, czy nepotyczny, to będzie to i tak sprawiedliwiej, niż gdyby miało się dziać, jak do tej pory. To gmina, ludzie i jej środowisko cierpi z powodu eksploatacji surowców, czy budowy wielkich zakładów przemysłowych mających ujemny w pływ na środowisko. Proszę jednak zwrócić uwagę, jak żyje się mieszkańcom takich gmin, miast i powiatów jak: Bełchatów, Płock, czy Lubin. To są najbogatsze jednostki administracyjne w Polsce, a i bezrobocie dzięki tym zakładom jest jednym z najniższych w kraju. Na cele ogólnopolskie związane z prowadzeniem prac geologicznych Ministerstwo i Departament Geologii ma środki ministerialne. Monitoringiem środowiska w wyniku jakiejkolwiek działalności, rolniczej, przemysłowej, w tym eksploatacji surowców zajmować się powinien Instytut Ochrony Środowiska, nie zaś Instytut Geologiczny. A monitoringiem osuwisk powinna się zajmować Sekcja, czy Wydział Geologii Inżynierskiej Instytutu Geologicznego w ramach swoich statutowych obowiązków, za co pracownicy tej jednostki nauko-badawczej pobierają regularne wynagrodzenie. Co robili do tej pory, kiedy trzeba było przeciwdziałać budowaniu domów w zagrożonych osuwiskami terenach górskich. Inną katastrofalną, jeśli chodzi o zaniedbania kwestią, jest stan kwalifikacji i zatrudnienia geologów powiatowych. Jest wielu ludzi niewykorzystanych, z przygotowaniem geologicznym, którzy tę komórkę w urzędach powiatowych mogliby poprowadzić. Sam chętnie bym wziął pół etatu, gdzieś w pobliżu Warszawy. Nie powinna tego stanowiska zajmować osoba bez przygotowania geologicznego i ochroniarskiego. To nie sprzedaż rzodkiewki na rynku, tylko poważna, odpowiedzialna robota, gdzie odpowiednie przygotowanie zawodowe jest niezbędne.