Pani betty! To wszystko prawda, co Pani pisze. Pozwolę sobie zauważyć, że Pani uwagi mają charakter bardziej uniwersalny. Dotyczą one w ogóle całego procesu legislacyjnego. Całe zamieszanie wokół ustawy związane jest też z urzędowo - formalną procedurą jego konsultacji. Przecież było na to, prawie aż trzy lata czasu. Procedura ta jest tak na prawdę zamknięta do popierania zdania tych, którzy tworzą to prawo. Głosy przeciwne, krytyczne i postulatywne były również w tej sprawie lekceważone, a nawet wręcz ignorowane. Działo się to właśnie na zasadzie, o której Pani pisze. Nie ważne, co kto mówi, ale ważne kto to mówi itp itd. Ulubionym argumentem, jest zarzut, ze głosy te wynikają nie z merytorycznego, ale z politycznego uzasadnienia. Dyskutując w ten sposób, na żadnym szczeblu władzy nie można dojść do jakiegokolwiek sensownego konsensusu, porozumienia i kopmpromisu. Zniechęceni tym fachowcy pozostawiają pole najbardziej zawziętym oponentom i zwolennikom nieciekawych rozwiązań. Proszę zauważyć, nie tylko milczenie związków zawodowych w tej sprawie, ale też wyższych uczelni z wydziałami geologii i górnictwa. Brak w tej sprawie reakcji ze strony PIG i AGH, jako instytucji w jakiejś mierze odpowiadających za stan polskich zasobów i ich eksploatacji jest porażający i kompromitujący.