Komentarz do artykułu:
Adam Maksymowicz: Niebezpieczny zawód

Wszyscy wiedzą o błędnej technice wydobywczej w KGHM ale nikt się temu nie sprzeciwia. Może prokurator by się tym zainteresował – bo jeśli górnicy giną z powodu zaprojektowanego niebezpieczeństwa wypadków w systemie wydobywczym to ktoś w końcu za to odpowiada . Jedna sprawa to orginalni twórcy a druga sprawa ci którzy obecnie są dyrektorami generalnymi w Biurze Zarządu, wiceprezes i prezes Zarządu. Skoro przyjeli te wysoko płatne stanowiska to także z odpowiedzialnością czyź nie tak? Jest jeszcze Rada Nadzorcza , która nad tym wszystkim czuwa i gdy dowiaduje się o tym musi zareagować w imieniu akcjonariuszy. Sprzątanie pod dywan tego problemu zwykle kończy się nieciekawie, szczególnie , że KGHM nie jest na wojnie i nie potrzebuje „mięsa armatniego” w postaci swoich pracowników , którzy regularnie giną przywaleni skałami. Druga sprawa medalu to straty dla akcjonariuszy , które przynoszą te ciągłe tąpnięcia zwane „samoistnymi wstrząsami” . Wszyscy wiemy , że Rada Nadzorcza to zlepek „ekonomistów” , którzy dostali fuchę od Grada na zasiadanie w niej ale w końcu dla ich bosa też liczy się końcowy rezultat czyli dywidenda do Skarbu. Wypadki powodują ogromne straty sięgające w miliony jeśli nie w dziesiątki milionów utraconych zysków. Zdrowie górników i ewentualne koszty (odprawy, zapomogi, itp) to pryszcz w porównaniu do strat na produkcji .