Komentarz do artykułu:
Adam Maksymowicz: Przyszłość węgla

Przede wszystkim dlatego, co starałem się zaznaczyć w tekście, że występowanie węgla generalnie, a w niektórych przypadkach jest dość szczegółowo znane. Problemem do rozwiązania jest technologia, a nie zasoby. Z gazem łupkowym jest, jakby na odwrót, technologia jest znana i opanowana, tylko niewiadomo, czy są naturalne jego zasoby. To, co do zasady. Uważam, ze mając zasoby węgla, mamy przysłowiowego wróbla w garści. Natomiast z gazem łupkowym mamy przysłowiową srokę na dachu. Być może, że będziemy ją też mieli w garści, ale to nie jest wcale takie pewne. Od roku trwają już prace wiertnicze i poszukiwawcze, za gazem łupkowym i jakoś nic nie słychać choćby o potwierdzeniu, jakichś prognoz,orientacyjny ch jego zasobów na podstwaie wykonanych prac, a nie na podstawie analogii i przypuszczeń, które są tylko przesłanką do poszukiwań, a nie gwarantują ich odkryć. Sceptycyzmu mój rośnie w miarę upływu czasu. Jedno tego rodzaju wiercenie wykonuje się najwyżej w ciągu trzech miesięcy, drugie tyle zajmują badania. Coś powinno być już wiadome, na ten temat, wszak kilka firm rozpoczeło już na wiosnę wiercenia. Milczenie jest złym znakiem w tej sprawie. Moim zdaniem łatwiej jest sobie poradzić z technologią niż z szukaniem zasobów. Technologia zależy od ludzi, a zasoby od przyrody, na którą nie mamy żadnego wpływu.