Być może, że nowego przewodniczącego NSZZ "S" znam tylko z zewnętrznych oznak jego aktywności. Moja nadzieja wiąże się z jego niedawną akcją strajkową i negocjajcjami, które musiały w ostateczności zakończyć sie z udziałem wicepremiera. Oczywiście, czas pokaże, kto jest kim i po co obejmuje stanowisko. Wydaje mi się - byc może jednak że się mylę - że nowy przewodniczący reprezentuje raczej interesy i poparcie dołów związkowych. Jest to nawiązanie do tradycji jeszcze przedwojennych, a przynajmniej stanu wojennego na Górnym Śląsku, gdzie konspiracja była zwalczana szczególnie brutalnie i dotkliwie. Generalnie to jednak delegaci górnosląscy za nim lobbowali i uzyskali większość. Ci delegaci reprezentują załogi, więć jest nadzieja, że dobrze wybrali, a nie tylko swojego chłopa, dla swoich tylko interesów. W takim przypadku byłaby to kolejna klęska. Nadzieję jednak trzeba mieć zawsze, choćby rozsądną i umiarkowaną, bo inaczej nie da się żyć.