Istniejące zamieszanie na polskiej scenie gazowo – politycznej nie najlepiej świadczy o wiarygodności i kompetencjach naszych negocjatorów. To napisałem w tekście i w jakiś sposób jest to zgodne z tym co Pan pisze. Nie zgadzam sie natomiast z poglądem, ze wszyscy sa naszymi przyjaciółmi i chcieliby nam nieba przybliżyć, tylko my tego nie umiemy wykorzystać. Owszem nieporadność rządowa jest oczywista i w wielu kolejnych tekstach staram się ją ukazywać. Nie czarujmy się, kazdy z zagranicznych naszych partnerów w pierwszym rzędzie ma na oku swoje własne interesy. I to nie jest żadna teoria spiskowa, tylko naturalna kolej rzeczy, zwyczaj powszechny. Życzliwość naszych partnerów jest zawsze interesowna. To taki zwyczaj. Jeżeli słowa bierzemy za dobrą monetę, to możemy znów być sprzedani jak było to jeszcze przecież nie tak dawno podczas drugiej wojny światowej. Teraz układ sił jest tylko inny, a zasady pozostały te same. Teoria spiskowa jest jednak nadal jedną z głównych sprężyn polityki. Czym były konferencje w Teheranie, Jałcie i Poczdamie, jak nie spiskami Wielkiej Trójki? Czym było narzucenie Gierkowi, a potem Jaruzelskiemu rosyjskiego rurociagu naftowego, a potem gazowego do Niemiec, jak nie sowieckim spiskiem uzależniającym całą naszą gospodarkę od rosyjskich dostaw energetycznych? Wszycy grają w ten sam sposób. Nasza w tym tylko głowa, aby się nie dać się ograć. Nie dać się oszukać, nie dać się wykorzystac i złupić do ostatniej deski. O to chodzi również w moich tekstach. Proszę sobie wyobrazić, że kiedyś miałem okazję spotkać się z urzednikami UE w Brukseli na bardzo prywatnym spotkaniu. Pozyskany i sympatyczny włoski urzędnik tej instytucji powiedział mi mniej więcej to wszystko, co tu napisałem. Zrzucanie odpowiedzialności na trzecią stronę to błąd, to nie ma nic wspólnego ze spiskami. W tych spiskach trzeba się orientowac, a nie tylko na nie narzekac. Narzeka na ogół ten, co nic nie potrafi. Matoła każdy, najbardziej prymitywny spisek wykołuje. Chyba nie chodzi o to, aby gloryfikować matołowatość, bo barana po raz kolejny spiskowcy ograli. Nie trzeba być baranem, ani też nie gloryfikować tego poziomu, to wtedy i spiski nie są straszne, bo wiemy o co tu chodzi i przy zręcznej grze możemy je wykorzystac na naszą korzyść. Chodzi mi o to, że trzeba umieć się zachowac i znać się na spiskach, a nie je potępiać i udawć, że ich nie ma, bo to jest chowanie głowy w piasek.