Nie wdając się w spory o nazewnictwo, chcę zauważyć, że od strony efektów ekonomicznych w dyskusji tej padają rzeczywiste i racjonalne uzasadnienia techniczne. Nie uwzględniają one jednak nowego parametru, jakim jest wielkość złoża. "Duże" i dotąd największe złoże Bełchatów ma wyczerpane już zasoby w ilości ok. 1 miliarda ton węgla. Teraz rozpoczyna eksploatację sąsiedniego pola "Szczerców", również w przybliżeniu tej samej wielkości. To razem 2 miliardy ton. Tutaj są przynajmniej ok. 5 razy większe zasoby, co w rachunku opłacalności i długości trwania inwestycji w części redukuje wszystkie wymienione porzednio niekorzystne jego parametry (przed wszystkim stosunek nadkładu do węgla N:W). Z całą pewnością doszukiwanie się irracjonalnych decyzji złożowych, technicznych i ekonomicznych jest mało uzasadnione. Specjaliści, którzy przygotowują złoże do eksploatacji pod tym względem można powiedzieć, że niczego nie zaniedbali. Pamiętam, że studia nad udostepnieniem i eksplaotacją ogólnie mówiąc złoża węgla brunatnego "Legnica" trwają już od blisko piećdziesięciu lat z pewnymi przerwami. Zaniedbali oni jednak tzw. "czynnik społeczny" i teraz muszą pić gorzkie piwo, które sami nawarzyli poprzez swoją działalność zapatrzoną tylko we wskaźniki i obliczenia ekonomiczne. Należało to czynić, ale i tamtego nie zaniedbywać.