Acha. I jeszcze jedno. Kompromis byłby oczywiście możliwy - gdyby ponowne wprowadzenie blokady oznaczało jakaś rekompensatę dla poszkodowanych jej wprowadzeniem. Czyli w sposób cywilizowany. I to już w momencie jej wprowadzenia, a nie "obiecanki" miejsc pracy za sto lat. Potrzebne są konkrety. Wprowadzamy blokadę - wartość nieruchomości leci "na pysk" - wypłacamy odszkodowanie (pieniądze lub nawet "w naturze" - inna nieruchomość). A tak - jeśli chodzi o zabieranie mieszkańcom - rząd nie ma oporem i chce cichaczem przepchnąć zmiany, byle taniej. Jeśli chodzi o zrekompensowanie strat - woda w usta, nikt nic nie wie.