W jakiś sposób mogę zrozumieć wójta, który chce ugrać dla gminy coś pożytecznego kosztem przedsiębiorcy. Pamiętajmy, że "warunek" stawiany przez Gierałtowice ma charakter negocjacyjny, czyli nie wolno porównywać go z formalnymi zapisami umów (które brzmią w przykładach Żuka faktycznie nonsensownie). Więc łatwiej bym zrozumiał gminę, jeżeli by to chodziło o zwykły zakład przemysłowy. Ale jak ten zakład zatrudnia tysiąc moich mieszkańców, to muszę się przecież kierować też interesem tej grupy! I tu już nie do końca podzielam strategię gminy. Jest jeszcze motyw czysto polityczny - walki o władzę w małej miejscowości, gdzie rzeczywiście pewni zamożni ludzie chcą wyrosnąć na liderów a że akurat przy okazji powodzi, to już ich nie wzrusza. Każdy sposób dobry, że zostać watażką i skonsolidować przyszłych wyborców wokół walko o coś. Górnicy też mają prawo walczyć o swoje i dobrze, że tego nie zaniedbują.