Panie tytysiew. Jasne, że dobre interesy za granicą nie są niczym zdrożnym. Proszę jednak zauważyć, że dokonuje się je zaniedbując własne badania i inwestycje, o czym Pan też wspomina. Świadczy o tym tempo prac nad głębieniem szybu SW-4. Szyb jest zgłębiony w połowie po sześciu latach trwania inwestycji, na której nie było żadnej znaczącej awarii! Po prostu, na własnym złożu tylko markuje się inwestycje, a tak w rzeczywistości to inwestuje się te pieniądze za granicą. To przecież prezes KGHM zagroził wygaszeniem produkcji na wypadek strajku. On sam zlikwiduje ten balast w zamian dostanie wraz z przyległościami posadę w Kanadzie, Tauronie, a może jeszcze gdzie indziej, gdzie ulokowano dochody. Dziś już o nowych technologiach mówić jest zapóźno, bo zanim zostanie wdrożona po prostu złoża juz nie będzie z przyczyn naturalnych, ekonomicznych, organizacyjnych itp. Dochodzę do wniosku, że KGHM daży już za wszelką cenę do samobójstwa. Po kolejnych nieudanych pogrózkach dokonania tego, byc może, że tym razem operacja ta się powiedzie. Złoża zagraniczne są alternatywą istnienia dla zarządu i rady nadzorczej, ale nie dla ciągu technologicznego w Lubinie, Polkowicach i Głogowie. Zbuntowana załoga ma dostać nauczkę, która okręg ten ma doprowadzić do poziomu Wałbrzycha. Przynajmniej szereg działań, o których tutaj piszę na to wskazuje.