Im mniej politycy będą się zajmować na codzień górnictwem tym lepiej będzie się w nim działo. To co leży w kompetencjach polityków to określenie ram (framework) pracy państwa i relacji z Europą. W tym się mieści sprawa CO2, i sprawna infrastruktura, eliminacja UCIążliwego Państwa, i wzmocnienie przestrzegania prawa, inwestycje w szkolnictwo i prace badawcze, i tak dalej. Jeśli zaś kandydat na prezydenta jeździ na wiece wyborcze i rozdaje przywileje górnikom lub obiecuje zapomogi, subwencje, dotacje nie warunkując tego ani lepszymi wynikami w wydajności czy produktywności to jest to tylko demagogia wyborcza , która zemści się na górnikach prędzej czy później.