Na problemach KGHM nie trzeba sie znać, tylko wystarczy otworzyć stonę KGHM i zobaczyć spadające na łeb i szyję wskaźniki wydobycia w strefie górnictwo. Oczywiscie, że względu na konieczność utrzymania wysokich notowań na giełdzie nikt przytomny sie tym nie chwali. Rekompensaty finasowe dla mieszkaców, to na pewno koszt poniżej 1 miliarda złotych (liczony w setkach milionów w najbardziej optymalnym wariancie zrekompensowania wszytskich strat). Natomiast zysk z eksploatacji węgla brunatnego tego złoża to dziesiatki miliardów złotych. To jest ta proporcja, która o wszystkim decyduje. Jeżeli KGHM ze wzgledów politycznych wycofuje się z tej inwestycji to, sam sobie strzela w kolano, bo w kolejce na jego miejsce czekają tylko europejskie koncerny energetyczne. Oczywiście, że lepiej by było aby zyski szły za posrednictwem KGHM do polskiej kasy, ale jak tego nikt nie chce, to trudno. Proszę mnie dobrze zrozumieć. Przedstawiam racje rządowe, ale tak samo racje samorządowe. Te ostatnie jako słabsze staram się szczególnie ostro przedstwiać i bronić ich interesu, co czynię też w powyższym tekście piętnując nieudolność rządu pod tym względem. W tych sprawach, jak ognia unikam stronniczości i zależności od kogokolwiek, podobnie jak w sprawach KGHM. Zależność to koniec mozliwości zmiany swojego stanowiska stosownie do nowych faktów, wydarzeń i informacji. To konieć ciekawego pisania na ten temat. Jestem przekonany, że zarówno zalezność od węgla brunatnego, jak i od samorządów legnickich na razie mi nie grozi. Wszystkich traktuję, jako równorzędnych partnerów, którym należy sie szacunek i rzetelna, dobra rada, którą staram się służyć zainteresowanym stronom konfliktu.