(c.d) a jednak w tej sprawie... nie ma mowy o żadnej dywersyfikacji dostaw, dyktacie i szantażu politycznym itp. Po prostu sami i z własnej inicjatywy uzależniamy sie od rosyjskiego importu węgla, a co dopiero mówić o gazie i ropie naftowej. To "rusofilstwo" importowe jest jak widać szalenie zaraźliwe i kontynuowane mimo powszechnie głoszonych odwrotnych zasad, ze godzi to utratą niezależności, suwerenności itp. w związku z "nierónoprawnym" handlem z Rosją. Węgiel, czarno na białym -pokazuje, że antyrosyjska polityka to jedna sprawa, a korzystny ekonomicznie dla nas import węgla kamiennego, który rozkłada nasze górnictwo na łopatki, to całkiem inna piosenka. Ta "piosenka" pokazuje, że jak zawsze wszysko sprowadza się do pieniędzy. Kiedy chodzi o zyski całą ta polityka idzie do kąta. Nie chodzi mi o to, aby potępiać tego rodzaju działania lecz, aby jasno mówić, że robimy z Rosją korzystne dla nas interesy nie oglądając sie na nic i na nikogo. Chodzi też o to, aby z polityki nie robić zasłony dymnej dla polsko - rosyjskich przedsięwzięć handlowych. Jestem zdania, że lepiej w tych sprawach mówić brutalną prawdę, niż oszukiwać się nawzajem przy pomocy pięknych "patriotycznych" haseł, podczas gdy w rzeczywistości prowadzi się działania całkowicie im zaprzeczające. Jestem zdania, ze czas najwyższy zrezygnować z tego politycznego samooszukiwania się, a handel z Rosją postawić na zdrowych zasadach tak politycznych, jaki i ekonomicznych.