Szkoda, że nie powiedziano ludziom prawdy. Pieniądze są przewidziane tylko na pierwsze odejścia, a limit urlopów górniczych został znacząco zmniejszony. W pierwszej kolejności przyznawane są tzw. JOP-y, dopiero potem urlopy górnicze. W PKW na trzy kopalnie na najbliższe kilka lat przewidziano łącznie około 30 urlopów — w PGG sytuacja wygląda podobnie. Tak mówili mi koledzh. W praktyce najwięcej zyskali pracownicy JSW, kosztem górników z PGG. Osoby, które myślą, że bez problemu odejdą z Bielszowic czy Wujka, są w błędzie. Działy utrzymania ruchu likwidowanych kopalń są wyłączone z urlopów. Dotyczy to m in. szybowych, elektryków, mechaników, kierowników, BHP i innych kluczowych stanowisk. Nawet jeśli ktoś uważa, że „jest zapisany”, ostateczną decyzję i tak podejmuje dyrektor. A dyrektor nie zostawi kopalni bez nadzoru — taka jest rzeczywistość. Najbardziej kontrowersyjne było włączenie JSW do tego programu kosztem górników z PGG. Ludzie ciężko pracujący na ścianach są z tych rozwiązań często wykluczani, podczas gdy osoby z biura — np. planistki — mogą skorzystać z JOP-ów i otrzymać pieniądze. Górnicy, którzy realnie wypracowują ten zysk, często nie mają takiej możliwości. Nie byłoby pracy biurowej bez górników ścianowych — jedno bez drugiego nie istnieje. Kto odejdzie w pierwszym rzucie, ten skorzysta najbardziej. Później już tak różowo nie będzie.