Bardzo mi pochlebiają komentatorzy stwierdzeniem, że piszę bajki o górnictwie. Pisanie bajek to sztuka, do której mi jeszcze bardzo daleko. Jeśli ktoś chce płakac i smiać się z moich tekstów, to uważam, że cel mojego pisania został osiągniety. Po to właśnie piszę aby ludzie reagowali równiez w ten sposób. Lubię siać zagrożenie, bo katastrofy obiektów technicznych niestety, od czasu do czasu się wydarzają, nawet wbrew wszelkim kontrolom i systemom bezpieczeństwa, To również przepisy bezpieczeństwa pracy sieją panikę zabraniając przebywać ludziom np. pod zwieszonymi ciężarami, czy też celować w ludzi nawet z nie nabitego karabinu. Po prostu piszę, że strzeżonego Pan Bóg strzeże. Za trzydzieści parę lat to jest aluzja do piosenki Jana Pietrzaka. No ale nie każdy musi ją znać i pamiętać. Przypomnę Panu asadowi, ze 15 lat to nie 50 lat i więcej. Zdaje mi się, ze źle zostałem zrozumiany, wszak domagam się prac badawczych i wszelkich innych od Ministerstwa Środowiska, a nie od KGHM. Czy jednak nie lepiej by było zlikwidować Żelazny Most, czy jednak bezrefleksyjnie powiększać go do granic bezpieczeństwa? Oczywiście, że lepiej zlikwidować i o to mi tutaj chodzi, a koszta powinno ponieść ministerstwo, które za składowanie tychże odpadów pobrało już grube miliony złotych polskich. Na nim równiez spoczywa odpowiedzialność za Żelazny Most. Za bajki jeszcze raz serdecznie dziękuję Panu asadowi, gdyż jest to dla mnie komplement na który nie zasługuję. Pozdrawiam.