Komentarz do artykułu:
Uratowały nas elektrownie produkujące prąd z węgla

W pierwszych sekundach to uratowały nas połączenia transgraniczne. Gdyby trzeba czekać te 3min na uruchomienie elektrowni szczytowo pompowych, czy zwiększenie mocy w kotłach w konwencjonalnych blokach opalanych węglem to częstotliwość w sieci spadłaby na tyle, że wypadlibyśmy z synchronizmu z europejskim systemem energetycznym, przeszli do pracy wyspowej a później zadziałałaby automatyka SCO i odłączona zostałaby spora część odbiorców. Może to nie byłby blackout, ale skutki odczuliby wszyscy.