Teoretycznie taśmociągi z Janiny są bardzo bezpieczne - projektowane z myślą o jeździe ludzi, jednak praktyka pokazuje co innego. Gdyby osoby dozoru (chociaż jeden sztygar z czterech zmian) słuchały zastrzeżeń górników obsługujących napędy no i skierowały do pracy co najmniej jednego doświadczonego ślusarza to być może wypadków byłoby mniej, no ale po co słuchać zastrzeżeń kogoś, kto (wg całego dozoru i połowy załogi) tylko śpi, czyta gazety i dłubie słonecznik? Ile jeszcze 'musi' być wypadków na napędach? Da się to przeliczyć na litry łez i krwi? Oby jego śmierć na marne nie poszła!