Komentarz do artykułu:
Przeciw nowej elektrowni i kopalni węgla brunatnego

A co do porównania kosztów energetyki jądrowej z węglową. Weźmy na początek węglową - brunatną. Koszty inwestycyjne to budowa kopalni i elektrowni. Poza tym trzeba ciągle dostarczać olbrzymie ilości surowca wydobywanego odkrywkowo a co za tym idzie - konieczność wysiedleń, odszkodowań, a potem rekultywacji. Koszty utrzymania nie tylko obsługi elektrowni, ale również całej kopalni chociażby pod względem zatrudnienia są wysokie. A górnik byle ochłapem płacowym się nie zadowoli. A teraz energetyka jądrowa. Na początku są wysokie koszty inwestycji. Można je obniżyc gwarantując wykonawcy zapewnienie o budowie nie jednej a kilku w kraju. A potem dostarczanie paliwa - objętościowo kompletnie nieporównywale z węglem. Jeden wagon uranu zamiast milionów ton wegla brunatnego - jak niższe koszty! Nie ma żadnej kopalni, kosztów dodatkowych. Trzeba wyłącznie zadbać o bezpieczeństwo ich pracy oraz odpowiednio zagospodarować odpady. I to jest to co podnoszą przeciwnicy atomu. Boją się drugiego Czernobyla zapominając, że wkoło granic Polski jest kilkadziesiąt elektrowni, który w przypadku awarii nie uznają ani granic ani paszportów. I ponawiam swoje zdanie tutaj. Wzorujmy się na energetyce Francji a nie Niemiec. Podnoszone dzisiaj również przez autora artykułu zdanie, że energetyka z brunatnego jest tania - jest wyłącznie półprawdą, bo u nas NIE MA jeszcze innej tańszej wprowadzonej w życie, bo branży węglowej na tym nie zależy. I jestem przeciwny decyzjom, jakie chce podjąć rząd lobbowany przez brunatnych górników - nie można kosztem życia, zdrowia jednych wyrzucanych, wysiedlanych i wywłaszczanych ludzi zapełniać kieszenie innych pod pretekstem pracy.