Gazowo-łupkowy mikser

Z definicji mikser to robot kuchenny, który wszystko wymiesza do jednolitego roztworu. Sporządzony z dobrych owoców jego końcowy efekt jest smacznym i popularnym deserem. Jest oczywiste, że wszelkie niejadalne dodatki produkt ten czynią absolutnie niejadalnym. Nikt o zdrowych zmysłach jednak tego nie robi.

Dlaczego? Ponieważ wszyscy kucharze domowi i publiczni znają swój fach prawie od urodzenia. Tymczasem w popularnych mediach coraz częściej pojawiają się fantastyczne informacje o poszukiwaniach. Dzieje się to na zasadach demokracji, które głoszą, że wszystkie w tej sprawie głosy mają prawo do równego znaczenia, traktowania i uwagi.

Dotyczy to nie tylko wypowiedzi krajowych, ale też i przedruków oraz podawanych informacji z zagranicy. Co najciekawsze, że tego rodzaju opinie upowszechnia wydawałoby się, że najbardziej pod tym względem kompetentny portal internetowy "Gaz łupkowy - serwis informacyjny". Na jego usprawiedliwienie można by powołać się na uniwersalną zasadę, że podajemy wiadomości dobre i złe, ale zawsze prawdziwe. No właśnie, na ile prawdziwe! Medialnie tak, są to informacje prawdziwe. Ktoś powiedział, że ktoś inny to złodziej i drań. Potarzamy to, że ktoś tak powiedział wszak to informacja prawdziwa. Wiemy kto to powiedział. My się na niego tylko powołujemy itp., itd.

Co do meritum sprawy to nikogo to nie interesuje, czy jest to prawda, czy nie? Tymczasem w tym meritum tkwi istota rzeczy i o nie przecież chodzi, a nie o "demokratyczne" rozpowszechnianie wszelkich wiadomości. Po prostu na gazie łupkowym mało kto się zna od strony fachowej jego powstawania, występowania i eksploatacji. Nikt jednak się do tego nie chce przyznać, wszak nie wydaje się żadnych oficjalnych certyfikatów. W ten sposób do miksera wiadomości na ten temat podaje się zwykłą truciznę, a potem wszyscy dziwią się, że jego końcowy produkt nie nadaje się do żadnego spożycia.

Czarna legenda
Jedna dwóch popularnych wiadomości podawanych nieustannie i bez przerwy mówi o zagrożeniach związanych z eksploatacją gazu łupkowego. To, że domy pękają w wyniku wstrząsów wywołanych tąpaniami w KGHM, a wieżowce w Polkowicach się chwieją, nie wywołuje żadnych reakcji prasowych. Jakże to tak? Narazić się tak potężnemu koncernowi, nie uchodzi.

Ma długie ręce i duże fundusze reklamowe. Po prostu swoim krytykom wstrzyma dotacje. Lepiej milczeć i udawać, że nic się nie dzieje. To samo dotyczy największego w Europie jego składowiska szlamów poflotacyjnych "Żelazny Most", którego blisko już stu metrowej wysokości zapora ziemna zagraża bezpieczeństwu całej doliny Odry i setkom tysięcy zamieszkałych tu ludzi. To nic. Będziemy się tym martwić dopiero kiedy nastąpi katastrofa, na razie jej nie ma.

Nie ma więc o czym mówić. Tym bardziej, że sami zainteresowani tym tematem zaprzeczają wszelkiemu niebezpieczeństwu. Jak trafnie określił to szef międzynarodowej komisji opłacanej przez KGHM do spraw bezpieczeństwa tego obiektu. Proszę spojrzeć, że zapora w tej chwili się nie wali. Na pytanie co będzie w przyszłości, odpowiedział nie wiem. Ja oceniam to w tej chwili i stąd wyjeżdżam. Natomiast na temat gazu łupkowego, który przynajmniej w Polsce nie wyrządził jeszcze nikomu żadnej krzywdy rozpowszechnia się niestworzone legendy. Oto, jedna z najlepszych firm geofizycznych w kraju i Środkowej Europy - Geofizyka Toruń jest oskarżana o wywołanie zanieczyszczeń wody podczas poszukiwań złóż gazu łupkowego. Profile geofizyczne wywołują wstrząsy o nieodczuwalne w ogóle przez ludzi i górotwór. To coś takiego jak fala radiowa w powietrzu, która mogłaby kogoś niechcący potrącić na ulicy. Nie mniej na portalu są wywiady z rolnikami, którzy zdarzenia takie potwierdzają! Tak, jak geofizycy poszukiwali tymi samymi metodami i profilami sejsmicznymi rudy cynku i ołowiu, oraz rozpoznawali struktury geologiczne to nic się nie działo. Kiedy tylko pomyśleli o gazie łupkowym przy interpretacji wyników od razu woda zmętniała w gospodarskich studniach.

W Wielkiej Brytanii zaś wiercenia za gazem łupkowym miałyby wywołać trzęsienia ziemi. Byłoby to wilce prawdopodobne gdyby znany był mechanizm, częstotliwość oraz precyzyjne prognozy trzęsień ziemi. W ten sposób można by odróżnić trzęsienia ziemi wywołane sztucznie od tych wywołanych w sposób naturalny. Tego jednak nie ma. To, że gdzieś się wierci i tam są trzęsienia ziemi, to nie dowód że wywołały je te wiercenia. Przecież trzęsienia ziemi są też na terenach, gdzie nie prowadzi się żadnych wierceń za gazem łupkowym. Po prostu miesza się wszystko, co się tylko do tego nadaje aby przestraszyć ludzi i wywołać protesty. Informacje te na swoich stronach "dumnie wspiera Word Press". Podobnie "sensacyjne" materiały na ten temat zamieszcza popularny polski portal onet.pl

Utrącić poszukiwania
Krytyczne, zmyślone, wydumane i nieprawdziwe doniesienia, publikacje i informacje docierają do przeciętnych ludzi w całym kraju. Jedni twierdzą, ze nie mają one żadnego znaczenia, bo nad wszystkim czuwają specjaliści i naukowcy, którzy z opiniami tymi absolutnie się nie liczą. To prawda. Jednak nie cała. Reszta prawdy jest taka, że z opiniami tymi liczą się politycy, którzy chcą zwyciężać w kolejnych wyborach. To dla nich jest najważniejsze, niezależnie od tego, co mówią na ten temat. Od nich zależy kształt prawa, decyzje, pozwolenia i podatki.

Naukowcy i specjaliści mogą iść spać, kiedy politycy nie zaaprobują poszukiwań i nie przygotują dla nich odpowiednich funduszy. Ponieważ aktualnie trwają poszukiwania tego gazu chodzi o to, aby je zablokować. I to niezależnie od szans na ich sukces. Najlepiej nic nie robić. Wszelkie poszukiwania są niebezpieczne dla naszej zagranicznej konkurencji. Wiadomo, że jak ktoś, coś szuka, to może znaleźć. Jak gaz łupkowy zostanie odkryty dużo trudniej już będzie zatrzymać jego eksploatację. Jeżeli chce się to zrobić, to najlepsza na to szansa jest na samym początku. Właśnie teraz, kiedy wiedza na ten temat jest w powijakach. Niezorientowanej publiczności można wtedy wszystko wmówić. Wszak zdanie specjalistów w odbiorze społecznym jest takie same, jak każde inne im przeciwstawne. Stąd takie powodzenie ma "czarna legenda" poszukiwań gazu łupkowego.

Propaganda sukcesu
Na przeciwstawnym stanowisku też nie jest najlepiej. Króluje tutaj powtarzanie o nieuchronnych kolosalnych odkryciach gazu łupkowego w Polsce. Mają one uniezależnić nas raz na zawsze od jego importu z zagranicy. Naszym tradycyjnym dostawcom to na pewno się niepodobna. Podejmą oni wszelkie kroki, aby zapobiec najkorzystniejszemu dla nas rozwiązaniu tej sprawy.

Nie można się na to oburzać, bo każdy kraj stara się chronić swoje interesy. Na dodatek istnieje prawdopodobieństwo, że polski gaz łupkowy może doprowadzić do bankructwa świeżo wybudowany rurociąg bałtycki. W tej sytuacji mając przeciwko sobie jedno z największych mocarstw świata oraz najważniejsze kraje UE trzeba postępować bardzo ostrożnie, a nie dolewać oliwy do i tak płonącego ich gniewu.

Trąbiąc jednak na lewo i prawo o spodziewanym sukcesie, to trochę tak, jak byśmy sami sobie podkładali nogę w biegu po sukces.

Podobnie jak w USA
Niech przykładem będzie dla nas inicjator tych badań USA. Otóż, oni sami zanim zabrali się do technicznej, a jeszcze bardziej przemysłowej eksploatacji tego gazu, długo nad tym debatowali i eksperymentowali. Wszystko to działo się w absolutnej ciszy medialnej, dopóki nie osiągnięto pewnego i niczym nie podważanego sukcesu.

Był on już nie do obalenia. Wtedy dopiero poinformowano o tym media i opinię publiczną. Znacząca jej część teraz protestuje, ale jest już za późno. Zyski z dużo tańszego gazu niż z importu decydują o wszystkim.

To klasyka badań i wdrożeń naukowych osiągnięć USA. Podobnie było z bomba atomową. Nikt o niej nawet nie wiedział, dopóki pierwszych z nich nie zrzucono na Hiroszimę i Nagasaki. Zdawano tam sobie doskonale sprawę, że ujawnienie tej tajemnicy może doprowadzić nawet do przegrania wojny. Przedwczesne informacje o technologii złóż gazu łupkowego również mogły doprowadzić do zakazu jego eksploatacji.

W Polsce na amerykańskie realia nikt nie zwraca uwagi. Tu wszystko jest jawne i oczywiste. Każda decyzja techniczna i naukowa jest rozstrzygana demokratycznie, choć akurat nie są to dziedziny polityczne, które wymagałyby takiej procedury. Sięgając do tradycji "liberum veto" mamy szansę na zablokowanie każdej inicjatywy, która mogłaby stanowić jakąkolwiek konkurencję dla naszych sąsiadów.

O ile dawniej armia decydowała o suwerenności i niepodległości kraju, to teraz rola ta przypadła gospodarce. Jednym z jej ważnych elementów jest posiadanie własnych zasobów gazu ziemnego. Przy pomyślnych wynikach poszukiwań możemy to osiągnąć. Jeżeli chcemy, aby nasz gaz łupkowy spełniał tę samą rolę, co w USA, to musimy podobnie też postępować we wszystkich sprawach z nim związanych.

Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.