Rozmowa z Mieczysławem Bieńkiem, emerytowanym górnikiem kopalni Wieczorek, podróżnikiem.
Dwa lata temu zadebiutowałeś książką „Hajer jedzie do Dalajlamy” z opisem przygód z na wpół szalonej wyprawy do religijnego przywódcy tybetańskiego buddyzmu. W środę (21 września) wszystkich ciekawych świata, odległych ludów i kultur zapraszasz na osiemnastą do katowickiego Kinoteatru Rialto, aby przenieśli się z tobą...
...do Indii. Przygotowałem dwudziestominutowy film oraz pachnącą jeszcze farbą drukarską moją drugą książkę „Z hajerem na kraj Indii”.
Czyżbyś na dobre zamienił plecak globtrotera na pióro?
Skądże! Już planuję przyszłoroczną wyprawę albo w Himalaje, albo do Afryki. Mogą mnie od niej powstrzymać jedynie lekarze. Cóż, odezwały się ciężkie urazy, wyniesione z pracy w kopalni. Ale ufam, że jak wtedy po wypadku, tak i tym razem lekarze jakoś mnie posklejają i znów ruszę w świat. Natomiast z piórem było tak, że z początku przeżycia z podróży spisywałem w pamiętnikach. I tak mnożyły się i pęczniały, aż ktoś namówił mnie, żebym przynajmniej część spróbował umieścić w książce. No, i spróbowałem.
Zdołałeś zainteresować ciekawych świata?
Pierwsze wydanie „Hajer jedzie do Dalajlamy” doskonale się rozeszło, drugie jest na wyczerpaniu i Wydawnictwo Annapurna prawdopodobnie zdecyduje się na trzecie wznowienie.
W środę w Rialcie zapraszasz do Indii. Możliwe jest „wtłoczenie” wielkiego subkontynentu w jedną książkę?
To będą moje Indie dzieciństwa.
Nie bardzo rozumiem?!
W tej książce będę w Indiach „na kraju”, a więc oddalonych od utartych dróg, wiodących przez kolejne wspaniałe zabytki i inne atrakcje turystyczne. To będą Indie biedy, slumsów, małych ludzkich skupisk w niebotycznych górach i zwrotnikowych lasach. To będą Indie - ale też Bangladesz, Sri Lanka, Pakistan - ludzi, którzy nic nie mają, a jednak są pogodni, życzliwi, nie zamykający przed przybyszem serc i drzwi. To będą Indie, w których odnalazłem klimat własnego dzieciństwa, w których jakby wracam do śląskich familoków, gdzie też żyło się biednie, ale ludzie byli pogodni, nawzajem się wspierali i dzielili tym, co mieli. I do takich moich Indii serdecznie dziś zapraszam.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Książka wywarła na mnie ogromne wrażenie. Jest to najlepsza książka jaką kiedykolwiek czytałem, ponieważ zaskoczyła mnie humorem i prostotą.