Wykwintne danie
W restauracji gość zamówił porcję grzybów w śmietanie. Kelner przyniósł potrawę i poprosił o uregulowanie rachunku z góry.
– Z góry? A cóż to za obyczaje?! – krzyknął oburzony klient. – Natychmiast chcę rozmawiać z kierownikiem!!!
– To niemożliwe, proszę pana.
– Niemożliwe? A to niby czemu?!
– Bo on już wcześniej te grzybki jadł...
Klient nasz Pan
– Panie kelner, chciałbym zjeść to, co je ten pan przy sąsiednim stoliku.
– Nie ma problemu, proszę pana. Ja wywołam go do telefonu, a pan to szybko chwyci!
Organizacja znaczy wydajność!
Gość w przydrożnym zajeździe zamówił żurek, bigos i dwie bułki.
– Panie starszy! – krzyknął do kelnera po otrzymaniu żądanych potraw. – Przecież te bułki są mokre!
– Co ja na to mogę poradzić, gdy człowiek niesie w jednej ręce talerz z zupą, w drugiej ręce talerz z bigosem, a bułki pod pachami, to ma prawo się spocić...
Bukiet...
– Zupa, którą mi pan podał – awanturuje się gość – smakuje jak szampon brzozowy zmieszany z olejem silnikowym i zaprawiony spirytusem kamforowym!
– Mój Boże! – odrzekł kelner z podziwem. – Czego to pan w życiu nie pił...
Satysfakcja gwarantowana
Gość w restauracji do kelnera:
– Co to znaczy, że wasz lokal daje gwarancję na potrawy?
– A to znaczy, że jeżeli szanownemu Panu jedzenie nie posłuży, to może je Pan zwrócić...
Ale na szczęście nie samym chlebem człowiek żyje. Wakacje to także czas słomianych wdów i słomianych wdowców, skoków w bok, chwil zapomnienia. I żadne brygady ochrony moralności, od stóp do głów owinięte moherem, nic na to nie poradzą.
Przykre nieporozumienie
Pewien przeżywający „drugą młodość” mężczyzna późną porą przyjechał do motelu z młodą panienką. Jednak idąc do pokoju, zauważył, że nieopodal stoi samochód jego przyjaciela... Żonatego przyjaciela! „No” – pomyślał – „żona Antosia też na wakacjach. A może by mu tak zrobić kawał?” I nie zastanawiając się wiele, zabrał z samochodu kolegi jeden kołpak. Następnego dnia poszedł „zdobycz” oddać. Gdy kumpel otwarł drzwi, nie czekając na nic, zawołał:
– Zobacz stary, co znalazłem...
– O mój kołpak! Skąd go masz?
– Nie wal głupa! Przecież wiesz skąd. Zwędziłem ci go wczoraj o północy przy motelu…
Kolega zamilkł w wyraźnej konfuzji. Następnie wziął kołpak w ręce, odwrócił się do wnętrza domu i zawołał:
– Spójrz kochanie, znalazł się kołpak, który dziś zgubiłaś przy supermarkecie!
Podróże kształcą!
Pewien Amerykanin podróżujący po Polsce chciał zakpić z tubylców na dalekiej prowincji. Pewnego razu, w jakiejś górskiej, czy też kresowej wiosce (to nieistotne gdzie, bo mogło się zdarzyć w wielu miejscach) wszedł do miejscowej knajpy i głośno rzekł:
– Słyszałem, że wy, Polacy możecie dużo wypić. Założę się o 500 dolców, że żaden z was nie wypije pół litra wódki jednym haustem.
W barze zapanowała cisza. Nikt nie kwapił się przyjąć zakładu. Jeden gość nawet wyszedł. Ale minęło kilka minut i wrócił, podszedł do Amerykanina i spytał:
– Jeśli twój zakład jest wciąż aktualny, to ja startuję! Kelner! Butelkę wódki podaj!
Gościu stanął w lekkim rozkroku, butelkę przytknął do ust, odchylił się do tyłu i zawartość flaszki w mgnieniu oka wlał do gardła! Amerykanin stanął jak wryty, ale po chwili zapłacił 500 dolarów i spytał:
– A czy mógłbym wiedzieć, dokąd wyszedłeś kilka minut wcześniej?
– Aaa... Poszedłem do sklepu naprzeciwko sprawdzić, czy mi się uda...
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.