Rozmowa z Antonim Piechniczkiem, byłym trenerem reprezentacji Polski, wiceprezesem PZPN-u.
Był Pan autorem wielkiego sukcesu polskiej piłki, którym było trzecie miejsce na Mundialu w Hiszpanii. Po 28 latach nie tylko nie mamy reprezentacji na mistrzostwach świata w RPA, ale jeszcze bierzemy baty od Hiszpanów.
- Mógłbym z przekorą powiedzieć, że ludzie dopiero po czasie nabierają szacunku do tego, co wcześniej osiągnęliśmy na mistrzostwach świata w Hiszpanii. Jestem wiceprezesem PZPN-u i nie wypada mi się pastwić nad reprezentacją, cieszyć się z jej klęski. Wprost przeciwnie, staram się pomagać kolejnym selekcjonerom. Gdyby po remisach z Finlandią i Serbią udało się osiągnąć dobry wynik z Hiszpanią, wówczas odezwałyby się głosy, że trener Smuda powinien wcześniej objąć reprezentację. Mam nadzieję, że hiszpańska lekcja nie pójdzie na marne. Nasze miejsce jest na Mundialu w RPA, nie jesteśmy gorsi od wielu reprezentacji, które tam grają. Ale z drugiej strony – w grupie eliminacyjnej zajęliśmy przedostatnie miejsce. To zdarzyło się pierwszy raz w naszej historii. I to jest bardzo smutne.
Hiszpania, która uświadomiła nam bolesną prawdę o słabości polskiej piłki, jest Pana faworytem do złotego medalu w RPA?
- Dla mnie jest jednym z wielu faworytów. Wskazałbym również na Brazylię, która ma wspaniale wyszkolonych technicznie graczy, występujących w bardzo dobrych klubach europejskich. A są jeszcze bardzo mocni Holendrzy czy Anglicy. Nie lekceważyłbym obrońców tytułu Włochów, którzy w pamiętnych mistrzostwach w Hiszpanii zaczynali bardzo słabo, remisując z nami 0:0. A potem rozkręcali się fantastycznie i wygrali imprezę. Podobnie było cztery lata temu w Niemczech. No właśnie – mamy jeszcze Niemców, którzy są typowo turniejową drużyną i rzadko schodzą poniżej półfinału. W meczu z Australią pokazali świetny futbol.
Czy w trakcie mistrzostw świata w RPA pojawią się nowinki taktyczne, które zrewolucjonizują futbol? Kto dla Pana jest „czarnym koniem” mistrzostw?
- Liga Mistrzów dopiero się zakończyła i nie przyniosła nowych rozwiązań taktycznych. Jeśli nie liczyć taktycznych posunięć stosowanych w Interze przez genialnego Jose Mourinho. W RPA trudno dostrzec nowe rozwiązania taktyczne, w tych mistrzostwach prochu nikt nie wymyśli. Także w kwestii stylu gry nie oczekuję rewolucji. Moim zdaniem będą dominowały uznane firmy. Co do „czarnego konia”, to nie sądzę, by pojawił się ktoś taki, jak Grecy, którzy sensacyjnie wygrali 6 lat temu mistrzostwa Europy w Portugalii. Grecy ulegli Korei Południowej, co zapowiada kolejne niespodzianki. Nie uważam jednak, by ktoś z Afryki mógł wygrać ten turniej.
Czy Afryka to dobre miejsce na rozgrywanie Mundialu? Pierwsze sygnały płynące z RPA, a dotyczące zagrożeń związanych z bezpieczeństwem, nie są szczególnie optymistyczne...
- Znam kilka lepszych i bezpieczniejszych miejsc, ale z drugiej strony nie może być tak, by mistrzostwa odbywały się ciągle w tych samych krajach. Chodzi również o zdobywanie nowych rynków i kontynentów dla futbolu. W RPA jest poważny kłopot z bezpieczeństwem i to nas wszystkich martwi. Ja już w trzynastu krajach afrykańskich byłem, prowadziłem także reprezentację Tunezji i znam specyfikę tego kontynentu. Oryginalność i koloryt Afryki mają dobre strony, ale słabą jest bezpieczeństwo.
Antoni Piechniczek, urodzony 3 maja 1942 r. w Chorzowie. Jako piłkarz grał m.in. w Legii, Ruchu Chorzów i francuskim Chateauroux. Jako trener prowadził BKS Bielsko, Odrę Opole, Ruch Chorzów, reprezentację Polski (w latach 1981-86 i 1996-97), Górnika Zabrze (mistrzostwo Polski w 1987 r.), Tunezję, Zjednoczone Emiraty Arabskie i katarski Al. Rayyan. Z biało-czerwonymi na mundialu w Hiszpanii zajął 3. miejsce. Aktualnie jest senatorem RP.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.