Wszyscy w Brukseli, włącznie ze mną zastanawiają się: dlaczego kandydat na prezydenta wypowiada się w stylu radykalnych działaczy ekologicznych i de facto w interesie Rosji? - pyta w portalu rmf24.pl Katarzyna Szymańska-Borginon, długoletnia korespondentka radia RMF w Brukseli.
Komorowski swoją wypowiedzią o zagrożeniu krajobrazu eksploatacją gazu łupkowego podał na tacy argumenty radykalnym ekologom, brukselskim urzędnikom, a co najgorsze - samej Rosji, która chce utrzymać zależność gazową Polski. Uprawomocnił argument, który do tej pory był wyłącznie używany przez Gazprom - podkreśla dziennikarka.
Zwraca uwagę, że "teraz argument ekologiczny podsycany przez Moskwę może stać się głównym orężem w rękach przeciwników wydobycia gazu łupkowego w Polsce. Argument ten chętnie podchwycą ekolodzy i ich lobby w europejskich instytucjach."
Słowa Komorowskiego to także cios dla starań szefa polskiej dyplomacji - ocenia dziennikarka. - Zaledwie dwa dni przed "gazową" gafą Komorowskiego Radosław Sikorski przekonywał Catherine Ashton na spotkaniu w wąskim gronie, by Unia nie przeszkodziła inwestycjom w gaz łupkowy - wyśrubowanymi normami ochrony środowiska. Miał nawet mówić o "głupich unijnych regulacjach" - przypomina korespondentka RMF i dodaje: - Jeden z eurodeputowanych PO przekonywał mnie wówczas, że lepiej w ogóle nie wspominać o problemie ekologicznym w kontekście gazu łupkowego, by nie "wywołać wilka z lasu".
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.