Nie od dziś wiadomo, że półmetek eksploatacji własnego złoża zbiegł się mniej więcej w czasie z pomysłem na Kongo. Po prostu własne złoże rud miedzi w wyniku jego dotychczasowej eksploatacji na wielką skalę zaczyna się wyczerpywać. Trzeba więc myśleć poważnie o przyszłości, która coraz mniej kojarzy się z krajowymi surowcami, złożami i możliwościami utrzymania dotychczasowych pozycji prestiżowych i zarobkowych.
Tym razem jednak informacje o zagranicznych przedsięwzięciach podaje się już w kontekście prowadzonych poszukiwań złóż rud miedzi na terenie kraju. Ich spodziewane negatywne wyniki tym bardziej mają uzasadnić zagraniczne inwestycje. Po prostu KGHM nie może biernie czekać na nieuchronnie zbliżający się koniec swoich interesów w rejonie Lubińsko-Głogowskiego Okręgu Miedziowego (LGOM).
Piekło
Eksploatowane obecnie złoże rud miedzi na Monoklinie Przedsudeckiej w liczbach bezwzględnych ma się nawet dobrze. Do wybrania jest jeszcze ok. 1,5 miliarda ton rudy. Rachunkowo oznacza to możliwości jej wydobycia przez następne przynajmniej 30-40 lat.
Jednakże już od pięciu lat następuje regularny spadek zawartości miedzi w rudzie. W stosunku do szczytowych możliwości z przełomu tysiącleci spadek ten wynosi ok. 25 proc. Przy tym samym wydobyciu rudy, jest w niej o tyle właśnie mniej miedzi.
Podstawowa wielkość produkcji wynosi ok. 520 tys. ton miedzi elektrolitycznej. Jak wynika ze sprawozdań zamieszczonych na stronach internetowych firmy, zakupuje ona ok. 80 tys. ton złomu, którym w ten sposób uzupełnia braki w naturze. W ten sposób produkcja z własnego złoża spada do ok. 440 tys. ton miedzi.
Najbogatsze złoża rud miedzi zostały już wybrane i to wbrew podstawowym zasadom sztuki górniczej. Eksploatację rozpoczęto od centrum złoża do jego granic. Zamiast odwrotnie. System zawałowy spowodował, że teraz od centrum złoża trzeba utrzymywać ciągi komunikacyjne przez zawalone pola. Ich stała przebudowa kosztuje i stwarza zagrożenia tąpaniami, obwałami i zachowaniem dróg ucieczkowych.
Wygląd wielu z tych wyrobisk przypomina znane obrazy piekła uwieńczone na obrazach Boscha. Na dodatek złoże eksploatowane jest z coraz większej głębokości. Obecnie prowadzone jest wydobycie na poziomie 1250 m, co daje na dole temperaturę ok. 38 stopni Celsjusza. Konieczność zejścia z eksploatacją na nowym polu „Głogów Głęboki” na poziom 1500 m powoduje, że temperatura w wyrobiskach podziemnych osiągnie 45 stopni Celsjusza. W ten sposób nie tylko wygląd wyrobisk, ale panująca w nich temperatura zaczyna przypominać prawdziwe piekło.
Na wszystkie te trudności KGHM odpowiada: - My się temperatury nie boimy i jesteśmy w stanie schłodzić górotwór o te kilkanaście stopni, do wielkości określonych przepisami!
Jest jasne, że współczesna technika umożliwia osiągnięcie takich parametrów. Tyle tylko, że ich koszta mogą przekroczyć wartość miedzi zawartej w wydobywanej rudzie. Jest to przedsięwzięcie natury globalnej. Ponieważ ciepło do wyrobisk górniczych pochodzi z jądra Ziemi, KGHM zamierza to jądro atomowe Ziemi schłodzić. W tym miejscu wypada tylko życzyć powodzenia i modlić się, aby schłodzona przez KGHM kula ziemska nie zamieniła się w sopel lodu…
Pomija się tutaj takie koszty, jak wymiana całego parku maszynowego z obecnych maszyn spalinowych na elektryczne. Wobec braku szybów eksploatacyjnych urobek będzie dostarczany dziesiątki kilometrów pod górę po wzniosie złoża ok. 6 stopni.
Nowych szybów transportowych prawdopodobnie nie będzie, bo firmę na razie z trudem stać na szyby wentylacyjne na tym złożu.
Tymczasem KGHM chwali się, że nastąpiło obniżenie kosztów wydobycia rudy o cały jeden tysiąc dolarów!
Zyski na złożu zagranicznym
W tej sytuacji inwestycje zagraniczne są dla kierownictwa KGHM jedynym sposobem zachowania swoich pozycji, dochodów i stanowisk. Tu w kraju, póki co, wszyscy robią dobre miny do złej gry. Byleby giełda się nie załamała, byle mieć jeszcze pieniądze i wiarygodność do zawarcia korzystnych transakcji za granicą.
Te korzystne transakcje trzeba też dobrze rozumieć. Są one wielce dochodowe na ogół dla wąskiej elity ludzi prowadzących ten „interes” i z nimi związanych.
Tak było z inwestycją w Kongo. To nic, że firma poniosła straty. Jej przedstawiciele zarobili na tym miliony złotych. Tak też należy rozumieć ich oświadczenia, że całe przedsięwzięcia jest dochodowe. Dla nich osobiście - nie ulega najmniejszej wątpliwości.
Podobnie jak z inwestycją w Kongo, tak i tym razem wszystkie związki zawodowe, zwykle czułe na wszelką degradację, tym razem milcząco akceptują zagraniczne inwestycje. Można się tylko domyślać, że między zarządem a liderami związkowymi doszło do cichego porozumienia. W jego wyniku otrzymają oni stosowne stanowiska w zagranicznej firmie.
Natomiast tu pod ręką związki te razem z zarządem firmy protestują przeciwko tworzeniu nowych miejsc pracy związanych z uruchomieniem eksploatacji złoża węgla brunatnego „Legnica”.
Rozumowanie jest proste. Po co tutaj trudzić się, aby pogodzić wymagania energetyki i ochrony środowiska, kiedy za granicą można to wszystko otrzymać gotowe, bez jakichkolwiek wyborów, trudów i zamieszek.
Kanada pachnąca zyskami
Firma której nie stać na odpowiednie zabezpieczenie wydobycia na własnym złożu jednocześnie inwestuje ponad pół miliarda dolarów w kupno połowy praw do eksploatacji innego złoża.
Kilka dni temu KGHM podpisało umowę z Albacus Mining & Exploration Corporation w sprawie wspólnej realizacji projektu górniczego miedzi i złota Afton-Ajax w Kanadzie.
Za 51 proc. udziałów zapłaci 37 milionów dolarów a za zakup dalszych 29 proc. ma zapłacić dalsze 35 milionów dolarów. W umowie tej KGHM zobowiązał się do zainwestowania w eksploatację tego złoża ok. pół miliarda dolarów.
Do końca roku ma być sporządzone studium wykonalności. Nic nie wspomniano o ewentualności negatywnej oceny zagranicznego złoża we wspomnianym studium.
Kopalnia ma być odkrywkowa i jej budowa przewidziana jest na okres jednego roku. Na zwołanej z tej okazji konferencji prasowej prezes Wirth zapowiedział, że za kilka miesięcy poinformuje o kolejnych tego typu projektach. Ma być to początek ekspansji KGHM na rynkach zagranicznych w celu utrzymania wiodącej roli firmy na świecie.
Mistrzostwo świata
W wyniku tych przedsięwzięć KGHM ma zwiększyć swoją produkcję do 700 tys. ton miedzi.
Całość tych wielce ambitnych planów przypomina sytuację w Polskim Związku Piłki Nożnej. Otóż nasza reprezentacja narodowa ma ogromne szanse na zakwalifikowanie się do finałów Mistrzostw Świata, jak i nawet na zdobycie tytułu pierwszej drużyny. W jaki sposób? Pomysł jest prosty. Trzeba kupić sobie najlepszą drużynę na świecie. Koniec. Kropka. Nowe boiska, wychowanie młodzieży i temu podobne zabiegi w tej sytuacji są całkowicie zbędne.
Tyle tylko, że drużyna taka będzie znacznie droższa niż splendor i zyski z niej płynące.
Na tej samej zasadzie w branży wydobycia rud miedzi na świecie KGHM chce osiągnąć „mistrzostwo świata”. Owe 700 tys. ton będą pochodziły już zapewne w całości ze złóż zagranicznych. Co to jednak za różnica? Wszak dyrektorzy, prezesi i rada nadzorcza utrzyma swe stanowiska wraz z potulnymi kilkoma związkowcami.
Reszta załogi przejdzie na zasłużoną emeryturę. Kto jej nie otrzyma, ma szansę kibicowania „naszym” w Kanadzie i gdzie indziej.
Inwestycje krajowe
Gwoli sprawiedliwości dodać muszę, że KGHM dostrzega też możliwości powiększenia bazy zasobowej rud miedzi i zwiększenia swego udziału w krajowym górnictwie.
Działając w tym kierunku dokonano zakupu elektrociepłowni w Legnicy, rozważany jest zakup Kopalni Surowców Skalnych w Złotoryi i Centrozłomu Wrocław.
Na poszukiwania nowych złóż rud miedzi w swoim sąsiedztwie KGHM przeznacza ok. 260 milionów złotych w okresie około 10 lat. W zestawieniu nakładów krajowych i zagranicznych uderzająca jest ich dysproporcja na rzecz zagranicy w stosunku jeden do stu.
Nakłady krajowe mają zamknąć usta krytykom, że KGHM nie dba o miejscowe górnictwo. Po prostu jest to zasłona dymna.
Czas, aby skarb państwa, który ma nadal decydujący udział w tej firmie, zablokował ucieczkę resztek jej kapitału za granicę na rzecz większych i pilniejszych projektów górniczych w Polsce.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Kochani mam pytanie jak nazywają się niemiecki (jeżeli w ogóle taki istnieje )i Kanadyjski odpowiednik KGHM?
Z cyklu „misja i wizja” - Co pozostanie po KGHM? Kratery i krajobraz księżycowy ! To kilka zdjęć , najfajniejsze to asfaltowanie plaży na żelaznym moście! Polecam Mapy Google i Google Earth, piękne zdjęcia, z okolic starych stawów w Wartowicach (ileż to lat rekultywują? 20 czy 30 ?) i szczytowe osiągnięcie myśli technicznej , czyli oznaczone przez Google jako "Jezioro Żelazny Most". A wokół piękne łany zbóż, sarenki , drzewa – nieskazitelna natura- tyle , że pewnie trochę podrasowana metalami ciężkimi.
C.d. I to nie daj Boże,jak jest inne od zwierzchnika. Po prostu racja, kompetencja i fachowość związana jest tu ze stanowiskiem, pozycją i koneksjami osobistymi i politycznymi, a nie z rzetelną wiedzą. Ta na ogół bywa w pogardzie. Ci jednak, którzy mimo wszystko się jej trzymają mają krótki żywot w KGHM. Wydaje się wręcz, że pod tym względem w KGHM jest znacznie gorzej niż za czasów komuny. Niedoścignionym przykładem fachowości na wysokim stanowisku z tamtych czasów jest dyrektor generlany i organizator KGHM - Tadeusz Zastawnik. Mimo, że był on bezpartyjny ze względu na swoje umięjetności i kompetencje był szanowany i ceniony przez ówczesne władze Teraz coś takiego jest całkowitą niemożliwością. KGHM stał się łupem politycznym, na którym wygrani zbijają fortuny, a firma, co tam, jakoś sie toczy, a jak przestanie to decydentom i tak krzywda się nie stanie. Polska jest krajem bardzo bogatym. Dla nich starczy.
Do tego dochodzi nie tylk0o radziecki sposób myślenia, zarządzania, ale też stosunków wewnętrznych i zewnętrznych. Te pierwsze polegaja na zasadzie "ruki po szwam", jeżeli decyzja pochodzi od wierchuszki i to niealeznie od stopnia jej sensowności. Tępi się tych wszystkich, którzy ośmielą się mieć swoje zdanie i to nie da
Ja bym to nazwał radzieckim sposobem myślenia , rodem z czasów gdy budowano Hutę Lenina a w górnictwie królował mit Wincentego Pstrowskiego. Tony, tony i jeszcze raz tony. Ile to kosztuje i ile przy okazji się marnuje – to nikogo nie obchodziło i dalej nie obchodzi. Rabunkowa gospodarka zasobem - są tego dowody patrząc na analizy i raporty (nieliczne bo na badania i naukę KGHM skąpi ) , które pokazują ile to się uzyskuje co niektórych pierwiastków rzadkich (szlachetnych) , jaki jest uzysk miedzi, srebra , złota , itp. Do tego dochodzi to planowanie rabunkowe , gdzie rozpoczyna się wydobycie od szybu ! Czy gdzieś na świecie coś takiego można uświadczyć? Albo uparte trzymanie się metody komorowo –filarowej! Ile złoża pozostaje w filarach w warunkach KGHM? I tak dalej można byłoby prześledzić każdy etap przeróbki , kończąc na monstrum w Żelaznym Moście.
Wydaje się, że jednym z elementów degradujących górnictwo rud miedzi w KGHM jest przejęty po czasach PRL spadek w postaci gigantomanii. To właśnie gigantomania uniemożliwia np. wybrania złoża złota zalegającego pomiędzy ZG Lubin a dawnym ZG Polkowice. Po prostu straty na blokowaniu szybów wydobywczych przez rudę złota spowodowały w rozliczeniu znacznie większe straty niż tradycyjne wydobycie tymiż szybami rudy miedzi. Były to straty pozorne, polegające na różnicy zysków, a nie rzeczywistych strat. Wszystko w przeliczeniu na tony, zyski i obroty. Podobnie jak we wszystkim niczym nie uzasadniona gigantomania jest przyczyną szybkiego kóńca KGHM. Wybierając złoże dwoma kopalniami, a jeszcze lepiej jedną byłby czas na wszystkie modernizacje, doświadczenia i wdrożenia. Górnictwo to utrzymałoby sie ponad sto dwadzieścia lat, a w drugiej wersji przynajmniej dwieście. Tak ledwie czwartą część tego, za to szybko tracąc wszystkie atuty złoża. Było to w jakiś sposób zrozumiałe w czasach PRL, kiedy dewizy stanowiły priorytet absolutny. Jednak po roku 1989 należało poprowadzić całkiem inną politykę. Teraz doszło do tego,że hutnictwo wyprzedza w mocach produkcyjnych górnictwo, które nie może sobie dać rady z warunkami naturalnymi. Stąd dla wyrónania potencjału są zkupy złomu miedzianego, którym wyrównuje się straty w złożu, a wdalszej perspektywie straty te ma wyrównać kanadyjska i każada inna zagraniczna inwestycja. Za to są splendory, zarobki, światowe znaczenie itp. medialne hołubienie napędzające kieszenie i samouwielbienie. Teraz KGHM na skutek tego rodzaju polityki coraz bardziej jest bliżej ściany i końca. Stąd te nerwowe ruchy, medialny szum, który ma zagłuszyć przykrą rzeczywistość.
Obligacji nie będą wykupywać, czy aby było już tak źle w niedalekiej przyszłości? Nie znam aż takich tajemnic dotyczących oceny złoża i frontu udostępniania w następnych latach w LGOM! Ale to co Pan sugeruje, że być możliwe te zagrania wyprowadzenia się z Lubina i okolicy, mogą świadczyć o tym, że światowej klasy głupota polskich decydentów w stosunku do krajowego górnictwa jak to mawia tow Zbrzyzny, „zarżnęła kurę znoszącą złote jaja”! Ewidentie mamy z tym „fenomenem” do czynienia na śląsku gdzie „polskim” kopalniom się nie opłaca, bo zasypują, zalewają i sprzedają ostatnio co się tylko da, gdy zagranica chce kupować, budować i eksploatować węgiel. W przypadku miedzi , długotrwała polityka Warszawy , aby na front Lubiński , czyli „złote” stołki w KGHM przywlekać co głupszych ale swoich decydentów przynosi żniwo! Ciekawe co by się stało gdyby najsłabszą kopalnie w mniemaniu naszych zacnych fachowców czyli ZG Lubin oddać we władanie grupie inwestorów branżowych..
Jasne, że banki na tym chcą zarobić. Byc może, że im się to uda. Choć wydaje mi się, że KGHM idzie klasyczną drogą tzw. złych długów, które potem nie ma kto spłacać. Po prostu firma mając kłopoty na własnym złożu, musi chociaż medialne odnosić sukcesy zagranicą. To wszystko dla giełdy, dla banków i dla skarbu ma znaczenie rzeczywiste Wydaje się, że tutaj w mikroskopijnej skali powtarza się amerykański kryzys zadłużeniowy. Bierze się pożyczki i wydaje się pieniądze tylko dlatego, aby pokazać swoje znaczenie, prestige itp. iluzoryczne korzyści. Projekt się wywraca, bierze się następne pożyczki, którymi spłaca się poprzednio zaciągniete itd, aż do katasrofalnego krachu. Kiedy wszyscy już widzą, co się dzieje wtedy rząd ma ratować kolosa, bo miejsca pracy, niezadowolenie itp. Przykładem jest właśnie ten "najnowocześniejszy" od trzydziestu lat piec zawiesinowy w Hucie Głogów. Papier, mikrofon i kamera wszystko wytrzymają, a jaki mają wielki wpływ na rządzących i banki. Ciekawe tylko, kiedy dla KGHM wybije godzina prawdy?
Wypuszczenie obligacji pokazuje, że klonowa (pachnąca żywicą) eskapada KGHM dostała „błogosławieństwo” Rady Nadzorczej czytaj Ministra Aleksandra od Skarbu WARUNKOWO! Skarb nie pozwoli na to aby dywidenda została w jakikolwiek sposób umniejszona przez inwestycję w doły kanadyjskie! Oprócz decydentów z KGHM , którzy przez następne kilka lat będą zbierać „miles & more” od linii lotniczych , największe pieniądze zrobią ci właśnie doradcy od wypuszczenia obligacji, którzy oprócz tego będą wystawiać Rankingi spółki , więc nie usłyszymy złego słowa od nich o celowości inwestycji w Kanadzie, a zaniechaniu modernizacji firmy matki czyli KGHM. Bo wydanie 2 mld złotych na piec zawiesinowy, który jest od 30 lat „najnowocześniejszy” nic tak naprawdę do tej modernizacji nie wnosi. Ale tego w Zarządzie KGHM nie zrozumieją, bo nie wiedzą w czym tkwi problem KGHM.
Niestety na tę dziurę w Kanadzie KGHM nie ma pieniędzy i dziś podpisał umowę z bankami w sprawie emisji obligacji na kwotę 0,5 miliarda złotych. Jedna obligacja kosztuje 10 tys. złotych. Organzatorem imprezy jest Bank PKO SA. Kupując obligacje można wesprzeć tę inwestycję, która jak zbankrutuje, to papier ten zostanie na pamiątkę. Trzeba przyznać, że jest to pociągnięcie dużo wyższej klasy niż Kongo. Tam wyprowadzono z firmy tylko te "skromne" sto milionów dolarów. Tutaj zaś nie tylko, że wyprowadzą się majątek w ilości ponad pół miliarda dolarów, to jeszcze dołóżyć mają do tego 0,5 miliarda złotych obywatele i instytucje RP, którzy uwierzą w gruszki KGHM na kanadyjskiej wierzbie.
To Pan mi powie , po co ta kanadyjska eskapada? Ktoś we władzach KGHM (ci goście od milionowych uposażeń) dostał tzw. „przebłysku” świadomości ekologicznej? Około 28 milionów ton „suchego” odpadu idzie rok w rok na budowę sztandarowego obiektu KGHM pod nazwą , Żelazny Most , gdzie budują polski cud wiedzy inżynieryjno-architektonicznej widoczny z Księżyca (hurrrrra , KGHM potrafi) więc aby zrekompensować ten fatalny obiekt , zaczną drążyć wielką dziurę w Kanadzie, może na zasadzie naczyń połączonych, dziura w jednym miejscu w sumie wyrówna Największy Bąbel Europy w drugim? To jest idea ! Warta opatentowania. I nagrody Nobla.
Z tym złożem złota to trochę przesada. Jak wynika z podanych cyfr będzie się odzyskiwać ok. 3 tony złota rocznie z urobku wynoszącego 22 miliony ton. Daje to średnią zawartość 0,136 grama na tonę rudy. Przynajmniej w literaturze przyjmuje się na ogół graniczną wartość dla złota 1 gram na tonę.Biorąc poprawkę na straty np. 50 procent to faktyczna zawartość zwżłożu wynosi ok. 0,2 grama na tonę. Powiedzmy jednak, że złoto poszło trzykrotnie w górę, to i tak trochę jeszcze brakuje do tego 1 grama. Proszę zwrócić uwagę, że u nas prawie przy zbliżonym wydobyciu rudy odzyskuje się prawie połowę tego złota, co w kanadyjskim złożu. Oczywiście nasze złoże w niektórych partiach pod względem złota jest okruszcowane znacznie wyżej, o czym kiedyś pisałem już na ten temat.
Panie Adamie, w złożu kanadyjskim miedź jest dodatkiej do złota! Wszystko byłoby w porządku gdyby ludzie w KGHM potrafili najpierw poradzić sobie z własnym polimetalicznym złoźem w LGOM ! Tu się uzyskuje bardzo marnie i bardzo drogo nie tylko miedź ale traci większość metali szlachetnych przez zacofane metody wydobywcze i przeróbcze. A wracając do Abacusa. Kto i za ile sprzeda KGHM technologię przetwarzania tego typu złoża ? A tak na marginesie. W Mongolii rozpoczęły się pracę nad kopalnią miedzi firmy Ivanhoe i Rio Tinto. Jeszcze nie dawno była szansa aby wejść w to przedsięwzięcie, bodajże najbardziej perspektywiczne (oprócz Konga ) na świecie, za psie pieniądze. Ale jurta w Mongolli to nie to samo co oddelegowanie do pracy w Vancouver.
Panie tytusieW! Jak wynika z komunikatu KGHM w tej sprawie to zawartość miedzi w kanadyjskim złożu wynosi średnio 0,23% Cu na tonę rudy, to jest blisko dziesięć razy mniej niż najlepszej rudy w KGHM i około siedem razy mniej iż obecna średnia zawartość Cu w rudzie. Oczywiście KGHM tego nie podaje wprost, bo nie są to żadne rewelacje. Mozna to jednak wyliczyć z ilości wydobywanej rudy (22 mln ton) i uzyskanej miedzi (50 tys ton). Pod względem wydobycia jest to wielkość zbliżona do KGHM (30 mln ton), ale uzysk miedzi jest dziesięciokrotnie mniejszy. Mimo odkrywkowej metody wydobycia trzeba dziesięć razy więcej przerobić rudy, aby uzyskać ten sam wynik, co w KGHM!! Jeżeli chodzi o wiedzę, to być może, że nasi "milusińscy" mieliby szansę na jej zdobycie, gdyby nie panująca tu atmosfera za wszelką cenę pokazać to "mistrzostwo świata", a wychodzą z tego żałosne decyzje, z których usiłuje się zrobić światową sensację, na nie majacych o niczym pojęcia mediach. Dlatego inwestycje kanadyjską porównuję do Konga, bo mimo całkiem różnych warunków naturalnych cele i metody są te same, dlatego oceniam, że i skutki będa takie same jak w Kongo.
Panie Adamie,! Jak nie posiadają wiedzy w KGHM, to co mają zrobic biedacy na stołkach decyzyjnych” z których każdy zarabia powyżej miliona rocznie? Kupują analizy w McKinsey za dziesiątki milionów złotych ! Bo jak historia KGHM pokazuje od 25 czy 40 lat nic się nie zmieniło w technologii wydobycia i przetwarzania! Za to spada % Cu w rudzie! Więc Zarząd rakiem do własnych zasobów , po co inwestować w coś co jest na miejscu -chociaż 2 czy 3 razy więcej niż w Chile czy Kanadzie? Panowie rzucili „tłuszczy” wizję Kanady! Po kompromitacji w Kongo! Kupują firme eksploracyjna Abacus - to nawet nie jest firma górnicza! Ot taka następna „promotorska” . Nie twierdzę, że to przekręt , ale dziwne , że w najbardziej rozwiniętym rynku górniczym na świecie, Abacus musiał szukać w Polsce kapitału?!