Bardzo lubię kupować na straganie świeże warzywa i owoce. Niezaprzeczalnie fascynujące barwy warzyw, owoców i ziół, od czasu do czasu świeżo spryskane w upale wodą, działają na moją wyobraźnię kulinarną. Patrząc na taki stragan wracają wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to czytałam wiersz Jana Brzechwy pod tytułem „Na straganie”. Jako że lubiłam warzywa, wiersz ten oddziaływał na mnie bardzo sugestywnie – ciągle chciało mi się jeść.
Zwłaszcza w zimie moja wyobraźnia płatała mi figle, ponieważ często nie mogłam zaspokoić swoich smakowych pragnień i doznań. Za to wiosną zawsze towarzyszyłam mojemu dziadkowi lub mamie przy zakupach, a później kiedy osiągnęłam już wiek niemal dojrzały (8-10 lat), zakupy stały się niemal moją domeną.Stojąc niedawno w kolejce po warzywa znów wrócił do mnie fragment wiersza Brzechwy:
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.